Pogrzeb Pawła Morzyckiego

2010-03-15 22:05 Redakcja miesięcznika "Żagle"
_
Autor: Seweryn Czarnocki

Najbliższa rodzina, przyjaciele, żeglarze, koledzy z pracy i wiele innych osób pożegnało dziś Pawła Morzyckiego. Uroczystości odbyły się na cmentarzu bródnowskim w Warszawie, rozpoczynając Mszą Święta w kościele p.w. Św. Wincentego ȃ Paulo o godz. 12.30.

Paweł Morzycki zmarł 4 marca po południu wskutek ciężkiej choroby. W tym roku skończyłby 56 lat. Paweł był wspaniałym żeglarzem, wieloletnim redaktorem działu morskiego „Żagli", podróżnikiem, geografem, geologiem, poliglotą, erudytą,... można by tak wymieniać w nieskończoność. Przede wszystkim jednak kpt. Morzycki był niezwykle uczciwym, życzliwym i prawym człowiekiem o wielkiej kulturze i skromności, zupełnie nieadekwatnej do jego wiedzy, zdolności i umiejętności. Paweł był także członkiem Bractwa Wybrzeża "Mesa Kaprów Polskich", do którego należą najznamienitsi polscy żeglarze, marynarze, oficerowie marynarki wojennej, rybacy morscy, działacze, artyści związani z morzem. Miał numer 76.

Podczas mszy świętej trumna ze zwłokami Pawła okryta była banderą oraz proporcem Bractwa Wybrzeża. Wartę honorową przy zmarłym podczas mszy pełniły na zmianę osoby najbliżej związane z życiem zawodowym i morskim Pawła. Wzruszające wspomnienie o Pawle wygłosił jeden z Jego dwóch braci. Zabrał głos w imieniu całej najbliższej rodziny zmarłego - żony Jolanty, rodziców, rodzeństwa. Już przy grobie, podczas ceremonii chowania zmarłego, kapitana Morzyckiego wspomniał jeden z Jego najbliższych przyjaciół, prof. Jacek Czajewski. Szantymeni ze „Starych Dzwonów", Marek Szurawski i Jerzy Porębski zaśpiewali stosowne hymny i szanty. Pogrzeb podsumowany został przez członków Bractwa Wybrzeża, wg których Paweł „obrał kurs ku wieczności...". Na koniec Jolanta Zwolińska, żona Pawła Morzyckiego, serdecznie podziękowała wszystkim za obecność.

Zamiast kwiatów, Rodzina zmarłego zebrała datki do puszki. Zebrane pieniądze dadzą zaczątek Fundacji organizującej pełnomorskie rejsy dla dzieci i młodzieży dotkniętych poważną chorobą. Jest już pierwszy podopieczny - 7. letni chłopiec chory na białaczkę, którego jedynym marzeniem jest wypłynąć w morski rejs.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.