Mateusz Kusznierewicz: "Nie mamy naszego Stara!"

2008-06-23 14:14 Mateusz Kusznierewicz, Dominik Życki
Mateusz Kusznierewicz i Dominik Życki
Autor: FOT. DARIUSZ URBANOWICZ/ŻAGLE Mateusz Kusznierewicz i Dominik Życki

Minął już prawie tydzień naszego pobytu w Miami na Florydzie - relacjonuje Mateusz Kusznierewicz ze Stanów Zjednoczonych, gdzie wraz z Dominikiem Życkim trenują przed kolejnym sezonem na olimpijskiej łódce klasy Star. - Pogoda od początku nam sprzyja. Jest ciepło, słonecznie, mamy też doskonałe warunki wietrzne. Woda w oceanie jest jak zupa, więc wydawałoby się, że do szczęścia nic nam już nie potrzeba. Tak się jednak składa, że potrzeba i to rzecz najważniejszą... naszą łódkę. Nie mamy tu jeszcze naszego Stara!

Tych, którzy narzekają na naszą rodzimą biurokrację możemy w pewnym stopniu "pocieszyć" - tutaj w Miami problemy organizacyjne są jeszcze większe, znacznie trudniej cokolwiek załatwić. Po tym, jak statek wiozący kontener z naszym jachtem opóźnił swoje przyjście do Miami o tydzień z powodu huraganu Wilma, doszły kolejne opóźnienia związane już z obsługą kontenera na miejscu. Ze względu na rzekomy brak odpowiednich dokumentów o kilka dni przesunęła się odprawa celna. Kiedy celnicy w końcu wszystko odprawili, przyszedł dzień 11 listopada. U nas w kraju to Dzień Niepodległości, zaś w USA... Dzień Weterana, podczas którego też się nie pracuje. Nie było więc możliwości, żeby wydobyć nasz sprzęt z terminalu kontenerowego przed weekendem. Zwłaszcza, że "portowcy" zamiast pracować dwa razy szybciej, by nadrobić stracone podczas huraganu dni, pracują na pół gwizdka. Nasz trener Andy Zawieja, który pomaga nam tu wszystko na miejscu załatwić, prawie odchodzi od zmysłów, widząc niemożność pokonania tych sztucznych barier. Miejmy tylko nadzieję, że w poniedziałek pokonamy opór "formalności" i nasza łódka wreszcie do nas trafi!

Oczywiście nie mamy czasu, żeby czekać z rozpoczęciem treningów do poniedziałku. Już na drugi dzień po przyjeździe pływaliśmy na jachcie pożyczonym od kolegów z Portugalii, trenujących w Miami. Na weekend też wypożyczyliśmy Stara, żeby wystartować na nim w regatach Schoonmaker Cup. Zważywszy jednak na to, że wypożyczona łódka ma już 20 lat oraz że w ogóle nie jest ustawiona, nawet przez chwilę nie zakładaliśmy, że potraktujemy te regaty inaczej niż treningowo. W końcu regaty są najlepszym treningiem i teraz potraktowaliśmy to dosłownie. Trzy dość długie, sobotnie wyścigi mocno dały nam się we znaki - po długiej przerwie nie jest łatwo przyzwyczaić się do tego specyficznego wysiłku. Nie pytajcie jednak, jak nam idzie, bo odpowiemy: pogoda jest świetna, pływają wokół nas delfiny, przeciwnicy są sympatyczni. Do tego trening jest intensywny i wyczerpujący, dokładnie tak jak chcieliśmy.

Ponadto, intensywnie pracujemy nad naszą kondycją. Ćwiczymy codziennie na siłowni, biegamy, pływamy. Mimo przeszkód z odebraniem kontenra, w dużym stopniu robimy to, co sobie założyliśmy. Marzymy już jednak o naszym własnym Starze i rozpoczęciu na nim regularnych treningów. Dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć, że w pełni robimy to, co chcemy.

Trzymajcie kciuki, żeby nastąpiło to jak najszybciej!

Pozdrawiamy,
Mateusz & Dominik


Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.