Kusznierewicz i Życki: "Nasza łódka wygląda okropnie..."

2008-08-08 21:49 archiwum Żagli
_
Autor: W. Heflich/Żagle

Mateusz Kusznierewicz i Dominik Życki dotarli już na olimpijskie akweny w Hingdao. Mistrzowie świata w klasie Star zagwarantowali, że ostatni etap przygotowań do najważniejszych dla nich zawodów przebiegł wyjątkowo pomyślnie - czytamy w Trybunie. "Zawody, które rozpoczną się 15 sierpnia, są punktem kulminacyjnym naszej kariery. Wszystko co ostatnio robiliśmy było podporządkowane olimpiadzie do tego stopnia, że nie mamy konkretnych planów, co będziemy robić po igrzyskach. Na łódce klasy Star żeglujemy od 2004 r., a więc dużo krócej niż inne załogi. Nie czujemy się jednak nowicjuszami. Jesteśmy dobrze przygotowani.

Po intensywnej pracy mieliśmy czas odpocząć. To bardzo ważne, zwłaszcza kiedy przypomnę sobie igrzyska w Sydney. 8 lat temu wyruszałem po laury przemęczony i wiadomo, że nie wszystko poszło po mojej myśli", mówił Kusznierewicz, którego poprzednich olimpijskich wyników w klasie Finn nie sposób nie docenić. Przypomnijmy, że pan Mateusz to złoty medalista z Atlanty (1996 r.), a brązowy krążek zdobył w Atenach (2004 r.). "Przed kolejnym startem na olimpiadzie czuję się rutyniarzem. Nie odczuwam specjalnego poddenerwowania, natomiast bardzo ciekaw jestem, jak Chińczycy wypadną w roli organizatorów. Niestety, nie będzie nas na ceremonii otwarcia imprezy, bo oznaczałoby to oderwanie się od treningów", dodał żeglarz.

O sukcesie w chińskich regatach może zadecydować również technologia. Na tym polu nasi żeglarze dokonali trudnej decyzji i wybrali swoją starszą łódź, chociaż nowa, wyprodukowana we włoskim Como, spisywała się całkiem przyzwoicie. "Jeszcze w lipcu dokonywaliśmy testów. Na nowej łódce zajęliśmy 2. miejsce na majowych regatach w Holandii. Żeglowała szybko, ale mamy więcej zaufania do jej poprzedniczki. To na tej starszej wywalczyliśmy z Dominikiem kwietniowe mistrzostwo świata. Oczywiście trzeba było dokonać pewnych modyfikacji ze względu na specyfikę akwenu. Tak więc między innymi przesunęliśmy maszt i zainstalowaliśmy dużo nowego osprzętu. Ogólnie wygląda okropnie. Chyba będzie najbrzydszą łódką, jaka wystartuje w Chinach i na pewno jedną z najstarszych. Ma już 3 lata, ale posiada ważny atut – jest niesamowicie szybka. Nazywamy ją nawet Rocket Ship, czyli Rakieta" tłumaczył "Trybunie" Mateusz Kusznierewicz.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.