Energa Sailing Edukacja 2016: Rodzinna ENERG(I)A

2016-01-25 14:18 Paweł Paterek
Energa Sailing Edukacja 2016: Rodzinna ENERG(I)A
Autor: archiwum rodzinne

Program Energa Sailing ma wpływ na całe rodziny. Znane są przypadki, kiedy jedno z żeglującego rodzeństwa wciągało do żeglarstwa brata lub siostrę. Okazuje się jednak, że także rodzice zafascynowani nową pasją swojej pociechy sami rozpoczynają przygodę z nowym sportem.

Pan Maciej Widomski z Krakowa najpierw zapisał swojego syna Mikołaja na zajęcia Energa Sailing, a następnie sam zajął się żeglarstwem na dobre. Zrobił patent sternika jachtowego, ruszył na pierwszy rejs po Zalewie Solińskim, a teraz wybiera się żeglować do Chorwacji. Chce kiedyś z całą rodziną opłynąć półwysep Peljesac. Mikołaj będzie ważnym członkiem tej załogi. Ten dziewięcioletni żeglarz doświadczenia ma coraz więcej, bo właśnie wybiera się na zgrupowanie zawodników klasy Optimist do Alicante. Historię powstania rodzinnej pasji opisuje ojciec Mikołaja.

„Marzec 2015 – to wtedy z żoną podjęliśmy decyzję, aby zapisać Mikołaja do programu Energa Sailing, spodziewając się, że nasz syn spędzi tam miło czas, nauczy się czegoś ciekawego, aczkolwiek ograniczaliśmy to do umiejętności czysto praktycznych. Jak się okazało, od samego początku spotkania były przepełnione duchem pracy w żeglarskiej drużynie, pozytywną energ(i)ą i co najważniejsze, a o co coraz trudniej w dzisiejszym świecie – pasją! Pasją, która napędza i zaraża innych. Puste słowa? Nic bardziej mylnego.

Jeszcze w marcu szoty kojarzyły mi się tylko z miksturami dostępnymi w tawernie, po których traci się ostrość widzenia. Głupio dorosłemu facetowi przyznać się przed swoim synem, że się nie wie, o czym on mówi. Więc co robi ojciec? Ano zapisuje się w kwietniu na kurs sternika, aby zakończyć go patentem i pożeglować po Solinie razem z całą rodziną i znajomymi. Szoty w dzień pomagał wybierać Mikołaj, wieczorem przy ognisku udzielała się żona i nasi dorośli już przyjaciele. Stwierdziliśmy kolektywnie, że był to najlepszy wypad zeszłego lata, a czeka nas przecież jeszcze więcej!

Jako rodzic, kiedy pojawiła się wizja uszczuplenia domowego budżetu przez wyjazd Mikołaja do Alicante, nie wahałem się ani chwili. To wspaniała inwestycja w dziecko, ponieważ żeglarstwo to szkoła życia, szkoła współpracy z ludźmi, szkoła szacunku i poświęcenia, a to tylko „skutki uboczne” cudownej formy spędzania wolnego czasu. Widzę, jak określone reguły, obowiązujące w żeglarstwie, zaczynają dodatkowo stymulować kształtowanie kręgosłupa mojego syna, no bo przecież, co powie trener, jest rzeczą świętą! Po dwutygodniowym wakacyjnym obozie żeglarskim Mikołaj wrócił nie tylko z głową pełną bardzo pozytywnych emocji i wspomnień, ale także z czymś znacznie ważniejszym.

Zawiera się to w jednym prostym zdaniu, którego z żoną nigdy nie zapomnimy. Zdaniu wypowiedzianym przez dziewięciolatka, który wychowuje się w rozpuszczonym do granic możliwości, nastawionym na konsumpcję świecie: „A może wynieść śmieci?”.

Paweł Paterek

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU

OBSERWUJ NAS NA TWITTERZE

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.