Brawo! "Katharsis II" pierwszym jachtem z polską załogą na Morzu Rossa ZDJĘCIA

2015-02-01 14:12 Mariusz Koper
Katharsis II na Morzu Rossa
Autor: Materiały załogi "Katharsis II" "Katharsis II" na Morzu Rossa

Sobota 31 stycznia była dla nas bardzo długim i wyczerpującym dniem. Pierwszy kontakt z lodem mieliśmy już o 03.00. Wyraźnie wjechaliśmy w drugi język lodu, równoległy do tego z dnia poprzedniego. Na szczęście, mimo sporych rozmiarów kry, lód był miękki. Tyczki lodowe dobrze się w nim mocowały, a każdy wjazd dziobem jachtu był gładko amortyzowany.

Zaczął zacinać silny, wiejący do 30 węzłów południowo-wschodni wiatr, połączony z prószącym, drobnym śniegiem. Lód, który nas otaczał nie pozwalał na wytworzenie zafalowania. Wiatr miał się zacząć wyciszać po południu, co było dobrym prognostykiem przed dojściem do Cape Adare.

O 0900 po raz drugi tego dnia weszliśmy w lody. Tym razem pak był rozległy. Nasz jacht z ekstra paliwem i prowiantem waży około 60 ton. Taka masa napędzana przez 225 konny, wolnoobrotowy silnik wytwarza duży moment napędowy. Bez większego problemu byliśmy w stanie wprowadzać w ruch bryły lodu ważące ponad 200 ton. Było ciasno i musiałem bardzo uważać na chronienie rufy, śruby i steru. Manewrów z pewnością nie ułatwiał wiejący silny boczny wiatr i nie używanie steru strumieniowego, z obawy przed uszkodzeniem jego śruby. Daliśmy radę i po dwóch godzinach byliśmy ponownie na względnie czystej wodzie.

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU

Trudno sobie wyobrazić lepszą aurę przy podejściu do kontynentu. Wczesnym popołudniem wiatr zaczął cichnąć. Wyszło słońce i rozświetliło poprzez opadającą kurtynę chmur niesamowity krajobraz Victoria Land pokryty oblodzonymi, wysokimi na ponad 4000 m n.p.m. górami. Popłynęliśmy w kierunku lądu, by dotrzeć do granicy ubitego paku. Dalej na południe liczyłem na luźniejszy pak lodowy, który miał być naszą ostatnią przeszkodą przed wpłynięciem na Morze Rossa.

Około 14.00 w poprzek naszego kursu na południe zaczęły pojawiać się pierwsze mierzeje wypełnione lodem. Początkowo tworzyły labirynt, poprzez który mogliśmy płynąć. Tym razem tylko kilka razy musieliśmy rozpychać lód.

O 17.30 sytuacja zaczęła się pogarszać. Wolnych od lodu przestrzeni było coraz mniej, mimo że zbliżaliśmy się do miejsca, które powinno być już wolną od lodu wodą. Do tego lód delikatnie poruszał się wprawiony w ruch porannym silnym wiatrem i zaczął zamykać czyste kanały za nami. Zarządziłem odwrót. Na maszt wjechał Michał, doprowadził nas do miejsca odległego o zaledwie 200 metrów od sporej wielkości kanału, prowadzącego do bezpiecznej wody. Lód był tym razem świeżo zmrożony i musieliśmy go traktować z dużo większą ostrożnością, by nie zrobić sobie krzywdy. Nie udało nam się przebić. Michała zastąpiła na maszcie Hania. Cała załoga asekurowała manewry. Nie wyglądało to wszystko zbyt dobrze. Robiło się coraz chłodniej. Kra klinowała się i ciężko było ją przepychać. Powoli, wierząc w siłę swej jednostki wprowadziliśmy w wirowy ruch kilka kilkuset tonowych kawałów lodu. Otworzyło nam to drogę do pierwszych wąskich kanałów wody. Po pięciu godzinach zmagań byliśmy wolni.

W ten sposób, w sobotni wieczór 31 stycznia 2015 roku o 23.55 (01.55 czasu polskiego) wpłynęliśmy na czyste wody Morza Rossa. Jesteśmy pierwszym polskim jachtem, który pojawił się na tym jakże trudno dostępnym akwenie. Z doświadczoną załogą złożoną z przyjaciół, do których ma się zaufanie oraz na pokładzie bajecznie dzielnej jednostki, jaką jest "Katharsis II" można płynąć wszędzie, nawet na koniec świata.
serdeczne pozdrawiamy:
Mariusz Koper i załoga Katharsis II: Hania Leniec, Ania Gruszka, Tomek Grala, Michał Barasiński, Robert Kibart, Wojtek Małecki, Mariusz Magoń i Adam Żuchelkowski

Katharsis II/6
Autor: Archiwum Żagli
Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.