ABC sztormowania

2008-06-23 14:30 Andrzej Pochodaj
_
Autor: archiwum Żagli

Mimo iż na ten temat napisano już wiele, wciąż trudno powiedzieć jak powinno się prowadzić jacht w sztormie. I nic dziwnego - nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi i jedynej dobrej metody.

Zależy to od sytuacji hydrometeorologicznej, rodzaju jachtu, doświadczenia załogi. Często ten sam jacht, ale w innych warunkach, pod inaczej dobranymi żaglami, inaczej prowadzony i zasztauowany może zupełnie odmiennie reagować niż dotychczas. Celem tego artykułu jest przybliżenie różnych metod sztormowania ze wskazaniem ich zalet i wad. W pierwszej części postaram się scharakteryzować sposoby żeglowania w ciężkich warunkach, a w drugiej różne metody dryfowania oraz sztormowanie na silniku i na kotwicy.
Pod żaglami pod wiatr
 Przygotowując się do sztormowania, bez względu na ewentualny kurs względem wiatru, powinniśmy dobrać żagle stosownie do istniejących i spodziewanych warunków hydrometeorologicznych. Truizmem jest tu stwierdzenie, że lepiej powierzchnię żagli zmniejszyć zawczasu, gdy nie sprawia to jeszcze wielkiego trudu załodze. W kursach na wiatr istotne jest by zawietrzna burta nie zanurzała się za bardzo. Przeżeglowanie powoduje tylko niepotrzebne zwiększenie przechyłu, dryfu i nawietrzności oraz zmniejszenie prędkości i utrudnia życie załodze. Jest także przyczyną wielu awarii żagli i takielunku. Przy wietrze około 6-7° B zwykle nosimy grot z dwoma-trzema refami i fok III. Gdy siła wiatru wzrasta należy zmienić fok na sztormowy, a w dalszej kolejności grot na trajsla. Trajsel powinno się w zasadzie nosić bez bomu z dwoma szotami (podobnie jak sztaksle). Pozostawienie samego foka spowoduje utratę jakiś 10-20° względem wiatru (pamiętajmy wtedy o lekkim wyluzowaniu szotów). Przy wysokiej fali dobrze jest podnieść fok nieco wyżej na sztagu na długim, najlepiej stalowym, stropiku. Co prawda przechyły boczne nieznacznie wzrosną, ale żagiel nie będzie poddawany działaniu fal i utracie wiatru w dolinie fali. Malutki fok sztormowy podniesiony na forsztagu praktycznie nie współpracuje z grotem. (dysza nie powstaje). Lepszym rozwiązaniem jest postawienie go na baby-sztagu, o ile taki posiadamy. Nie jest wtedy tak bardzo narażony na działanie fal, a i współpraca żagli jest lepsza. Przesunięty w ten sposób nieco do tyłu środek ożaglowania spowoduje zwiększenie nawietrzności na czym możemy zyskać kilka stopni w żegludze na wiatr. Na czas zmiany żagli czy refowania dobrze jest odpaść do baksztagu, co zmniejszy przechyły i ułatwi pracę na pokładzie załodze. W zasadzie w ciężkich warunkach zrzuconych żagli nie powinno się zostawiać pozostawiać na relingu (nawet tych dobrze sklarowanych). Fala je szybko "rozklaruje" i przysporzy nam tylko dodatkowej roboty.
Sztormując na wiatr staramy się utrzymać stale stosunkowo ostry kurs. Pamiętać jednak musimy, że nasz kąt martwy oraz dryf będą znacznie większe niż ma to miejsce w normalnych warunkach i wynosić mogą nawet 80-90° do kierunku wiatru, a prędkość nad dnem nie będzie zbyt duża (1-3 w.). Jeśli nie damy sobie rady z utrzymaniem odpowiedniej wysokości możemy wspomóc się silnikiem. Jeśli mamy zbyt małą prędkość możemy lekko i na krótko odpaść wchodząc na falę. Nie powinny tego jednak robić jachty z długim kilem, gdyż mogą nie zdążyć wyostrzyć przed grzbietem fali. Na grzbiet fali powinniśmy wchodzić stosunkowo ostro, prawie na granicy łopotu, tak aby uniknąć uderzenia fali w burtę. Nie wolno nam jednak przejść linii wiatru, gdyż fok może spowodować niekontrolowany zwrot przez sztag, który spotęgowany przez siłę wiatru i fali może prowadzić do wywrotki. Zbyt ostre wejście na fale może być także przyczyną "wbicia" się dziobu w nadchodzącą falę. Gdy już jesteśmy na jej szczycie - szybko odpadamy, aby łagodnie zjechać po jej grzbiecie. W przeciwnym razie uderzymy mocno dziobem w otwierający się pod nim stok fali. Jest to szczególnie szkodliwe dla nowoczesnych jachtów o płasko wyprofilowanym dnie. Jachty o tradycyjnej konstrukcji (długi kil, wąski kadłub) znoszą to dużo lepiej, ale z kolei trudniej pokonują grzbiet fali. Często ją po prostu "przebijają" czyniąc żeglugę bardzo mokrą. W trakcie zjeżdżania na grzbiecie fali lekko odpadamy dla nabrania prędkości, by następnie ostrzyć do kolejnej nadchodzącej fali by po przejściu grzbietu ponownie odpadać na kurs. Zmiany kursu w granicach 20-30° w zupełności wystarczają. Częstym błędem niedoświadczonych żeglarzy jest zbytnie "kręcenie" kołem sterowym, co prowadzi do "myszkowania" jachtu, a niejednokrotnie nawet chwilowej utraty kontroli nad nim. W takiej sytuacji sternik może nie zdążyć z wyostrzeniem przed kolejną falą. Być może jest to spowodowane tym, że płynąc kursem na wiatr fala wydaje się nam bardziej stroma i krótsza niż to jest w rzeczywistości. Na płytkich morzach (do takich można zaliczyć Bałtyk czy Adriatyk), gdzie wysokość a przede wszystkim długość fali na ogół nie jest duża w zasadzie można utrzymywać stały kurs. Niestety wiąże się to z "oraniem" fali i mokrą żeglugą. Na tych akwenach jedynie sternicy mniejszych jednostek (do 10 m) powinni dopasować rytm ostrzenia i odpadania do rytmu fal.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.