Zalew Zegrzyński i sylwestrowe żagle

2012-01-14 13:23 Materiały Warszawskiego Towarzystwa Regatowego
_
Autor: Materiały Warszawskiego Towarzystwa Regatowego

Po opublikowaniu relacji z niecodziennych noworocznych regat żeglarskich w Giżycku i Olsztynie, otrzymaliśmy kolejną niezwykłą informację o... regatach sylwestrowych nad Zalewem Zegrzyńskim! Choć minęły już dwa tygodnie od ich zakończenia, prezentujemy krótkie podsumowanie tej imprezy:

W sobotę 31 grudnia w Serocku odbyły się Regaty Sylwestrowe. Grupa zapaleńców postanowiła wykorzystać fakt, że Zalew jest wolny od lodu. Wojtek Chodkowski z "Misją" gotów był do zwodowania w każdej chwili. Gorzej było ze znalezieniem drugiego Tanga. Większość jachtów była przystawiona innym sprzętem, częściowo rozbrojona na zimę lub wręcz zdekompletowana. W końcu dzięki Jarkowi Wąsowskiemu, który sam nie mógł uczestniczyć ale zgodził się użyczyć jachtu, impreza mogła się odbyć. Na starcie stanęły więc 2 Tanga: "Misja" oraz "Ognisty Podmuch" z ekipą Piotra Groszyka. Na molo plaży miejskiej w Serocku znalazła się spora grupa entuzjastów, którzy przyjechali aby przyglądać się jak wariaci będą ścigać się ostatniego grudnia. Atmosfera była świąteczno-noworoczna. Znakami startu-mety i trasy były choinki na zakotwiczonych podestach. Na bojce startowej przy choince miał być jeszcze Święty Mikołaj (ponad metrowa lalka) ale po przypadkowej kąpieli tak namókł, że przebalastowywał i przewracał choinkę, więc za karę wrócił na brzeg. Pojedynek miał odbyć się do trzech zwycięstw. 2 pierwsze wyścigi wygrała "Misja" ale "Ognisty Podmuch" wygrał następne dwa. Na jachtach zmieniali się sternicy, po każdym wyścigu jachty dobijały do pomostu, część załogi schodziła na ląd a załogę uzupełniali chętni z pomostu (aż do wyczerpania zapasów). Każdy kto chciał mógł przepłynąć się chociaż w jednym wyścigu. Pod koniec imprezy do wspólnej zabawy włączyły się 2 jachty, które zaciekawione tym, że coś się dzieje podpłynęły i spontanicznie wystartowały w ostatnich wyścigach. Wyścig V decydujący miał swoją dramaturgię. Załogi "Misji" i "Ognistego Podmuchu" wróciły do swoich podstawowych składów. Po zaciekłej walce, gdzie były ostrzenia, wywożenia, karne obroty i jachty zmieniające się na prowadzeniu w końcowej fazie wyścigu "Ognisty Podmuch" wykorzystał korzystny ... podmuch wiatru (w końcu podmuch z podmuchem może się dogadać!) i ostatecznie jako pierwszy osiągnął metę. Były puchary i medale dla obu zwycięskich załóg. Był również szampan dla każdej załogi, również dla obu przypadkowych jachtów, które znienacka włączyły się do rywalizacji jako druga grupa. W tym wypadku wynik sportowy nie był najważniejszy. Entuzjazm uczestników i kibiców, świetna atmosfera na wodzie i na pomoście (mimo chłodu i czasem padającego deszczu ) pokazały, że nie brakuje wśród nas prawdziwych pasjonatów. Była fajna zabawa i będą wspomnienia, że można i tak pożeglować. Poza tym była to swoista promocja żeglarstwa. Fragmenty wypowiedzi uczestników na tle żeglujących w nietypowej scenerii jachtów można było już wieczorem zobaczyć w Telewizyjnym Kurierze Mazowieckim.

Więcej zdjęć z tej nietypowej imprezy na http://wtr.waw.pl/galeria/85-poegnanie-roku-2011

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.