Walencja - port Pucharu Ameryki

2008-06-23 14:11 Dariusz Urbanowicz
PUCHAR AMERYKI
Autor: FOT. PAWEł PATEREK PUCHAR AMERYKI

Nasz korespondent Dariusz Urbanowicz informuje - W porcie nie wszystko jeszcze jest gotowe. Prace robotników co prawda zostały przerwane na czas regat, ale widać sporo prowizorki. Nie przeszkadza to wcale mieszkańcom Walencji spędzać tu wieczorów. Podobno liczbę zwiedzających mierzy się już w setkach tysięcy. W sumie nic dziwnego, bo atrakcji jest tutaj co niemiara. Dwa sklepy z pamiątkami pękają wprost w szwach (piszę o wrażeniach z niedzielnego popołudnia). W głównym hangarze również jest co robić. Po pierwsze na ogromnym telebimie emitowane są wyścigi na żywo z komentarzem albo filmy i reportarze dotyczące zmagań o Puchar Ameryki.

Jeśli chodzi o samo trofeum stoi ono na wysokości prawie dwóch metrów tuż obok Pucharu Louisa Vuittona. Można go niemal dotknąć i co tu kryć... jest niesamowity. Daje wiele do myślenia, przecież to najstarsze sportowe trofeum. Cel, na który nie szczędzone są pieniądze liczone w grubych milionach euro. Marzenie wszystkich żeglarzy. Magia, która sprawia, że od ponad 150 lat ludzie poświęcają mu całe swoje życie. W pobliżu kręci się non-stop dwóch ochroniarzy.
Pod telebimem ustawione są bębny i konga. Chwilę później przechodzą w pobliżu Murzyni w efektownych strojach a''la Zulu Chaca. W końcu jeden z zespołów to efektownie obrandowany Shosholoza z Republiki Południowej Afryki. Jedną z idei propagowanych przez Afrykanów jest przeciwdziałanie Aparthaidowi i promowanie idei różnorasowych załóg.
Dzieciaki mają najwięcej uciechy z możliwości posterowania miniaturami jachtów ACC, które połączone są falami radiowymi z nadajnikiem, którym zawiaduje się niewidzialną załogą wykonującą wymyślne manewry. Wszystko dzieje się na basenie półmetrowej głębokości o długości mniej więcej 10mx10m z wyznaczoną bojkami trasą góra-dół. W ścianę wmontowane są wentylatory, które dają wiatr. Oczywiście nie tylko najmłodsi bawią się tu zapamiętale, bo dorośli fanatycy jachtingu również znajdują tu mnóstwo uciechy. Dla chętnych sprawdzenia swoich sił na młynkach ustwione zostały dwa piedestały podłączone do komputera i kolorowych lampek, które określają siłę kręcenia. Gawiedź zachęcana jest do wysiłku przez urocze hostessy, które organizują konkursy z nagrodami (czapeczki i inne gadżety).
Niewątpliwą atrakcją jest także bliskość baz. Praktycznie do każdej można zajrzeć, choć ochroniarze skutecznie bronią wstępu wścibskim. Nie ma jednak problemu by zza ogrodzenia obserwować portową kszątaninę i operacje składania żagli, wyjmowania jachtu przez ogromne dźwigi na nabrzeże. A zawodnicy to przecież elita, wyselekcjonowani najlepsi załoganci i gwiazdy, które pełnią rolę sterników, taktyków, nawigatorów...
Przy kei dla ekskluzywnych jachtów zacumowano piękne i drogie jachty. Oldtimery, ale także motorowe cacuszka z kilkunastoosobowymi załogami, jak i prawie trzydziestometrowe żaglowce, na którym wszystko jest zautomatyzowane.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.