Polacy w Pucharze... Piotr Przybylski

2008-06-23 14:13 Paweł Paterek
PIOTR PRZYBYLSKI
Autor: FOT. KINGA OLSZYCKA PIOTR PRZYBYLSKI

Piotr Przybylski był obiecującym zawodnikiem w klasach olimpijskich. Później ważnym ogniwem załogi match racingowej prowadzonej przez Karola Jabłońskiego, która wywalczyła meczowe mistrzostwo świata. Jego największym marzeniem był start w zawodach o Puchar Ameryki. Pierwszym krokiem był udział w treningach i przygotowaniach polskiego teamu "Polska 1" w Walencji i na wodach Zatoki Gdańskiej. Jego determinacja i chęć realizowania życiowej pasji mogą być przykładem i wzorem, dla wszystkich, którzy chcą wybrać żeglarstwo jako zawód. Z trymerem żagli przednich ekipy "China Team" - Piotrem Przybylskim - w Malmoe rozmawiał Paweł Paterek.

Piotr, opowiedz jak wyglądała twoja droga na scenę Pucharu Ameryki.

Wszystko zaczęło się pięć lat temu kiedy zacząłem żeglować w matchracingowej załodze Karola Jabłońskiego. Wspólnie wywalczyliśmy mistrzostwo świata i liderowaliśmy w rankingu sterników. Wówczas wydawało się, że droga do Pucharu Ameryki jest bardzo prosta. Okazało się jednak inaczej. Nie udało mi się dołączyć do Karola, Grzegorza Baranowskiego, Jacka Wysockiego i Pawła Bieleckiego, którzy podpisali kontrakty z włoską ekipą "+39". Postanowiłem jednak działać. Przez całą zimę pisałem i wysłałem kilkaset e-maili do wszystkich teamów przygotowujących się do walki o Puchar Ameryki. Otrzymywałem różne odpowiedzi. Część ekip pisała, że mają już skompletowane załogi. Część e-maili kazała mi czekać, że być może zwolni się miejsce na pokładzie. Kilka syndykatów nie odpowiedziało w ogóle. Próbowałem także pisać do znajomych żeglarzy z całego świata. Wiedziałem, że ostatnią szansą mogą być syndykaty niemiecki i chiński. Nie ukrywam, że przydały się te znajomości, bo w "China Team" mam wielu przyjaciół i to przede wszystkim zdecydowało, że mam okazję sprawdzić się w tej wielkiej imprezie.

Twoja pozycja w załodze wydaje się pewna…

W Walencji trymowałem spinakera i byłem drugim trymerem genuy. Tutaj w Malmoe zdecydowano, że będę podstawowym trymerem genuy. Można więc powiedzieć, że to awans i to na dosyć ważnej pozycji na łódce. Mam nadzieję, że moja pozycja z każdym treningiem i z każdymi zawodami będzie się jeszcze umacniała.

Czy tak wyobrażałeś sobie regaty przygotowujące do walki o Puchar Ameryki?

Przede wszystkim bardzo się cieszę, że tu jestem. Wcześniej trochę idealizowałem te zawody. Wydawało mi się, że żeglują tu wyłącznie najlepsi i najbardziej doświadczeni żeglarze. Teraz przekonuję się, że są tutaj także przypadki tego, że ktoś zajmuje taką czy inną pozycję na jachcie dzięki koneksjom i znajomościom. Oczywiście niczego takiego nie ma w ścisłej czołówce tej rywalizacji. Tam żeglują naprawdę fachowcy w każdym calu i to na każdej pozycji. Ogólnie widać, że te regaty mają swoją historię i swój niepowtarzalny styl.

Stajesz się zawodowym żeglarzem. Powiedz czy po dotychczasowych doświadczeniach w profesjonalnym jachtingu odpowiada ci ten styl życia?

Myślę, że tak. Traktuję to jako kolejny krok w moim życiu. Z każdym dniem przekonuję się, że to jest właśnie to, co chciałbym w przyszłości robić.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.