Przemysław Tarnacki: Najpierw Giraglia, potem Sydney-Hobart [ROZMOWA]

2017-06-09 12:54 Tomasz Kowalczyk
Przemysław Tarnacki
Autor: materiały prasowe Przemysław Tarnacki

Przemysław Tarancki szykuje się do startu w Giraglia de St. Tropez, ale myślami jest już też przy słynnych regatach Sydney-Hobart w których zamierza wystartować. W sierpniu po raz kolejny zorganizuje z kolei Sopot Match Race. O swoich najbliższych planach opowiedział w rozowie, którą przeprowadził Tomasz Kowalczyk. 

Jak ocenia pan swój występ w tegorocznych regatach Heineken St. Maarten i Les Voiles de St. Barth?

Na Heineken St. Maarten wracaliśmy jako zwycięzcy klasy VOR z zeszłego roku, ale zderzyliśmy  się z w pełni zawodowym teamem „SFS”. Udało nam się z nimi wygrać regaty kwalifikacyjne, to był wielki sukces zwyciężyć z taką ekipą. W samych regatach zajęliśmy już jednak drugie miejsce. Trudno było wygrać z takimi zawodowcami kilka wyścigów. Na St. Barth w tym roku debiutowaliśmy, to piękne miejsce, fantastyczne regaty, ale mieliśmy sporo problemów, zaliczyliśmy falstart, dyskwalifikację, brakowało też wiatru ostatniego dnia i było zderzenie ze skałą, ale wszystko dobrze się skończyło.

Za chwilę start w kolejnej tego typu imprezie Giraglia, LV de St. Tropez, jaki wynik będzie zadowalający?

Po raz pierwszy wystartujemy na jachcie VOR70 i naszym zadaniem jest odpowiednio opanować jednostkę. Rozpoczęliśmy już treningi. Wypadkowa wyniku  będzie zależała od tego jak dobrze opanujemy jacht, czy przepłyniemy trasę bez żadnych większych błędów i też od tego kto będzie stanowił naszą konkurencję w IRC 0. Bardzo lubię wracać do St. Tropez to już mój piąty start w tych regatach, we wspaniałym klimacie. Bardzo mi odpowiada format regat, do ostatecznej klasyfikacji liczone będą wyniki trzech dni wyścigów taktycznych wokół St. Tropez od 11 do 13 czerwca oraz wyścig nawigacyjny na dystansie 243 mil morskich – słynna La Giraglia z metą w Genui, który odbędzie się w dniach 14-16 czerwca.

Jakie są jeszcze plany na 2017 rok, czy pewny jest już udział w regatach Sydney-Hobart?

Mam już potwierdzony cały skład, wystartujemy na 80-stopowym jachcie klasy Grand Mistral na którym mieliśmy okazję żeglować na Giraglia w St. Tropez. Jacht „Weddell” jest już przygotowywany to dawny „Nicorette”. Cieszę się, że mając wiele jednostek do wyboru udało nam się porozumieć z właścicielami tej właśnie łódki i że to ją wyczarterowaliśmy. Jest dość długa, a to ważne w tego typu regatach. Ja będę skipperem zabieram kilku żeglarzy z Polski, będą też obcokrajowcy, zamierzam włączyć do załogi również kilku pół-amatorów. Chcemy wystartować w formule profesjonalnych amatorów, to dla nas odpowiednia klasa by ścigać się z równorzędnymi rywalami. W skład ekipy wejdzie na pewno mój dziobowy – Marcin Banaszek, oraz jeden z trymerów Robert Gwóźdź.

Zanim występ w tym wielkim klasyku, wcześniej jeszcze sierpniowe regaty Sopot Match Race. Przygotowania już trwają? 

Trwają, ponieważ do imprezy pozostało już mniej niż trzy miesiące. Przypomnę, że w dniach od 2 do 5 sierpnia będziemy gościć najlepszych żeglarzy z całego świata, a Sopot już po raz czternasty stanie się stolicą światowego match racingu. Oczywiście stanę na starcie i będę chciał się pokazać z dobrej strony na naszych własnych wodach.

W ilu zawodach z cyklu Match Race Super Series zamierza pan wystartować w tym sezonie?

W tym roku postawiłem na podzielenie czasu między żeglarstwem match racingowym, a morskim. Chcemy się uczyć tego dużego morskiego jachtingu, za trzy tygodnie wystartujemy w mistrzostwach Europy na włoskim jeziorze Ledro. Cieszę się, że jadę tam z moją podstawową trzyosobową załogą.  Marzy nam się przywiezienie medalu tak jak dwa lata temu z St. Petersburga, zobaczymy jak będzie bo moja załoga jest w niezłej formie, ale ja nie miałem jeszcze okazji z nią w tym roku pływać. Mam nadzieję, że znowu uda nam się razem fajnie zafunkcjonować.

Trwają regaty Louis Vuitton Cup, kwalifikacje do Pucharu Ameryki. Jak oceniasz to co dzieje się do tej pory na Bermudach?

Czekaliśmy parę lat na te regaty i karmiliśmy przygotowaniami przez bardzo długi okres. Oczywiście, że oglądam, codziennie wyczerpując baterię we wszystkich swoich smartfonach i tabletach. Dla nas żeglarzy to takie małe igrzyska olimpijskie, które robią niesamowite wrażenie. Szczególnie zapadła mi w pamięci wywrotka Emirates Team New Zeland, dobrze że nikomu się nic nie stało, a musze przyznać, że zamarłem bo kibicuję właśnie Nowozelandczykom. Blado na tym etapie wygląda też Artemis, ale jeszcze nie wszystko jest skończone. Obstawiam jednak finał Nowa Zelandia – USA.

A jak oceniasz postawę Land Rover BAR, który zawiódł i pożegnał się już po półfinałach?

Mieli trochę problemów ze złym set upem łodzi, nie mieli takiej prędkości jakiej się spodziewali. Cztery lata temu mieliśmy chyba największy „powrót” w historii sportu, kiedy Oracle Team USA pokonał Emirates Team New Zeland mimo, że przegrywał wcześniej 1:8. Tym razem Brytyjczycy nie potrafili jednak pójść w ślady Amerykanów.

Oracle Team USA miał pewny udział w Pucharze Ameryki, ale wygrał też round robin, czy to oznacza, że są murowanymi faworytami do zwycięstwa?

Oracle miał ten komfort, że nie do końca musiał odkrywać te karty. Wiedzą, że przed nimi długa prosta, oni są już w finale, w innej sytuacji były pozostałe załogi. Ciężko dywagować, to wszystko są wspaniali żeglarze, wspaniałe teamy, ale obstawiam że James Spithil stanie w finale naprzeciwko Petera Burlinga.

Na koniec wróćmy z Bermudów do Warszawy. Jesteś człowiekiem znad morza, ale od dłuższego czasu mieszkasz w stolicy, jak taki Wilk Morski czuje się w wielkim mieście?

Warszawa jest na skrzyżowaniu moich wszystkich podróży na regaty i wyjazdów na testy z klientami. To kompromis. Tutaj od jakiegoś czasu mam też rodzinę. Mieszkam na siedemnastym piętrze, mam doskonały widok na zielone obrzeża Warszawy, które przypominają mi trochę horyzont morski i nie jest tak źle. Przy tej ilości wyjazdów nie mogę jednak powiedzieć że czuje się Warszawiakiem, to wybór raczej pragmatyczny.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.