Piotr Myszka: Przegrałem, ale będę walczył dalej!

2016-10-13 12:55 Paweł Paterek
Piotr Myszka
Autor: Paweł Paterek PIOTR MYSZKAUrodzony: 25.07.1981Klub: KS AZS AWFiSKlasa: RS:XPierwszy trener: Dariusz BoguskiTrener kadry: Paweł KowalskiSukcesy: mistrzostwo świata 2010 i 2016 (RS:X), mistrzostwo Europy 2001 i 2014 (RS:X)

Piotr Myszka jechał na regaty olimpijskie jako mocny faworyt. Przez większą część zawodów wywiązywał się z tej roli. Krytyczny moment przyszedł przedostatniego dnia rywalizacji. W wyścigu medalowym nie udało mu się utrzymać minimalnej przewagi. Polak zajął czwarte miejsce. Rozmawiamy o tym, jak przepadł medal…

"Żagle": Co dokładnie się stało w Rio?
Piotr Myszka: Pojechałem walczyć o medal, ale ten medal gdzieś odpłynął. Najpierw ten złoty i srebrny, a w ostatnim wyścigu także brązowy, o który walczyłem jak o złoty. Jest to moja porażka. Do dziś czuję ogromny zawód. Początek wyścigu medalowego, decydujący, czy wrócę w ogóle z medalem, układał się dobrze. Realizowałem założony z trenerami plan i kontrolowałem sytuację. Później jednak wszystko się odwróciło. Jakby coś mnie zatrzymało na tym pełnym kursie. Czołówka odpłynęła z jednym szkwałem, ja stanąłem bez wiatru, a ci którzy byli za mną (najgroźniejsi rywale w walce o podium) dostali ekstra szkwał i mnie przegonili. Potem to oni pilnowali swego. A ja już nic na to nie mogłem poradzić…

– Krótki wyścig medalowy to rzeczywiście loteria! Wydaje się jednak, że medal przepadł przedostatniego dnia rywalizacji, kiedy popłynąłeś słabo wszystkie trzy wyścigi. Przed nimi, przy szczęśliwym zbiegu okoliczności, miałeś jeszcze szanse nawet na złoto.
– To był mój najsłabszy dzień. W pierwszym i drugim wyścigu miałem bardzo słabe starty i później musiałem się mocno z tego wygrzebywać. Bardzo dużo pracy wkładałem w odrabianie tych strat. W trzecim wyścigu byłem już zbyt wyczerpany, żeby cokolwiek zwojować. Niewiele mi tego dnia wychodziło…

– To był jedyny raz, kiedy rywalizowaliście na otwartym oceanie. Że tak będzie, wiadomo było jeszcze przed regatami. Czy dużo trenowaliście żeglugę poza zatoką Guanabara?
– Na każdym zgrupowaniu kilka razy wychodziliśmy na ocean i tam trenowaliśmy. Większość czasu spędzaliśmy jednak na zatoce, bo wiadomo było, że tam odbędzie też większość wyścigów. Tego feralnego dnia ponad dwie godziny czekaliśmy na wyścigi przy ponadtrzymetrowej fali. Pewnie to też miało jakiś wpływ na samopoczucie. Może w takich okolicznościach błędnik nie działa, jak należy. My przecież nie trenowaliśmy nigdy „siedzenia”. Wiadomo, jak schodzisz na wodę, to trenujesz, ćwiczysz i wracasz do portu. Nie siedzisz i nie czekasz, bo to strata czasu. Może więc i to miało jakieś znaczenie.

– Jaką nauczkę wyciągniesz z tych właśnie regat?
– Przegrałem ważne zawody, mimo że czułem, iż jestem świetnie przygotowany. Szkoda bardzo, że tak poukładały się te regaty. Przegrałem regaty, przegrałem też medal olimpijski. Nie wyszło, ale też wiem, że wciąż jestem w stanie rywalizować na najwyższym poziomie. Nie załamuję się.

– Właśnie – jak teraz dalej potoczy się twoja kariera?
– Stwierdziliśmy z żoną, że jestem na takim poziomie sportowym, że jednak nie byłoby zbyt rozsądne zrezygnować w tym momencie ze ścigania się w ogóle. Z walki o kolejne igrzyska. Chcę dalej pływać, chcę dalej przygotowywać się do Tokio. Wygrać kwalifikacje i spróbować drugi raz powalczyć o medal. Bogatszy o te doświadczenia, które w tym roku zdobyłem w Rio.

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU

DOŁĄCZ DO NEWSLETTERA - NAJCIEKAWSZE INFORMACJE DOSTANIESZ OD NAS MAILOWO

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.