Realne szanse Mateusza

2008-06-23 14:07 Redakcja Żagli
Mateusz Kusznierewicz
Autor: FOT. WALDEMAR HEFLICH/ŻAGLE Mateusz Kusznierewicz

Wczoraj po wyścigach przeprowadziliśmy rozmowę z trenerem Mateusza Kusznierewicza, Tomaszem Rumszewiczem. Opowiedział nam o wczorajszych wyścigach Mateusza, o przyczynach takiej a nie innej sytuacji, oraz o rzeczywistych szansach na medal.

Przed Mateuszem Kusznierewiczem jeszcze tylko trzy wyścigi. Wielu z nas na pewno interesuje, jakie szanse ma obecnie nasz finnista. Oto co o ostatnich poczynaniach Cebuli, które zdecydowanie wpływają na jego dalsze szanse, opowiedział nam Tomasz Rumszewicz:

"W pierwszym wyścigu Mateusz wystartował dobrze, choć jak się potem okazało, nie tak dobrze, jak akurat powinien. Ponieważ przeciwnicy byli nad nim i pod nim, Cebula nie widział ani statku komisji regatowej ani boji startowej. Gdy tuż po starcie usłyszał sygnał indywidualnego odwołania, natychmiast wrócił na linię startu. Czy zrobił dobrze? To bardzo trudno ocenić. Jeśli miał falstart, to oczywiście tak. A jeśli nie miał falstartu? Jedno, co można powiedzieć, to że Mateusz nie mógł już pozwolić sobie na drugą wpadkę i wyraźnie tym przejęty, na wszelki wypadek się wrócił. W każdym bądź razie rozpoczął wyścigi ze stratą ok. 150 m do przedostatniego zawodnika. Przy tak słabym wietrze i korzystnej lewej stronie halsówki (wszyscy zawodnicy pożeglowali w lewo) był bez szans na odrobienie tak dużego dystansu.
Później, na drugiej halsówce nie zauważył mocniejszego wiatru z prawej i pojechał w lewo. To już go zupełnie pogrążyło. Do mety dopłynął dopiero na 17 miejscu.
Wracając jeszcze na chwilę do falstartu - moim zdaniem, jeśli ponad linią było aż sześciu zawodników, to komisja nie mogła mieć pewności, że inni nie popełnili falstartu. Tym bardziej, że na starcie było niezwykle ciasno. Powinni jednak dać sygnał odwołania generalnego.
Jednak inna rzecz mnie dzisiaj zbulwersowała. Właśnie dowiedziałem się przez zupełny przypadek, że trenerzy kilku ekip podsłuchują rozmowy na komisji regatowej przez swoje UKF-ki, które ze względów bezpieczeństwa można mieć na motorówkach! Jest to oczywiście absolutnie niedozwolone, ale nie do udowodnienia! Nie sprawdzi się przecież, którego kanału ktoś akurat nasłuchiwał! Co daje takie podsłuchiwanie? Gdybym tuż po starcie usłyszał przez radio, który z zawodników ma falstart, mógłbym np. wstać na motorówce i dać w ten sposób sygnał Mateuszowi, że był ponad linią. Wróciłby na start zdecydowanie szybciej i miałby mniejszą stratę! Gdybym nie wstał, oznaczałoby to, że Mateusz nie ma falstartu i mógłby spokojnie żeglować dalej!
Takie postępowanie innych ekip może nas kosztować medal. Nie chcę się tutaj absolutnie tłumaczyć, ale to tak właśnie jest. Start ustawia zawsze cały wyścig, szczególnie tutaj w Atenach. Dlatego najważniejsze dla zawodników zaraz po starcie jest wiedzieć, czy muszą się wracać, czy nie.
Szkoda, że nie ma na to podsłuchiwanie dowodów. Napisaliśmy pismo do Sędziego Głównego regat w tej sprawie. Wszyscy się tutaj oburzyli, ale jak można się było spodziewać, jedyne co mogli zrobić to nakazali wyłączać krótkofalówki na wodzie.
Drugi wyścig rozegrał się zgodnie z zaplanowaną strategią. Mateusz świetnie wystartował i prowadził przez cały wyścig. Żal jednak tego pierwszego startu, gdzie też mieliśmy wszystko zaplanowane!
Na trzy ostatnie wyścigi w klasie Finn też już mamy wszystko omówione. Mateusz ma za zadanie dobrze żeglować, bez zbytniego oglądania się na przeciwników."

Realnie rzecz biorąc, Mateusz ma niewielkie szanse na złoto. Nieco więcej szans ma na wywalczenie srebra. Brąz jest dla naszego zawodnika najbardziej realny, choć zakusy na ten medal ma także znakomity Sebastien Godefroid. Belg traci do Mateusza tylko 1 punkt, zaś Polak ma do drugiego Hiszpana 14 a do prowadzacego Anglika ponad 20 punktów. W żeglarstwie wszystko się jednak może zdarzyć, zwłaszcza, że wszyscy wymienieni zawodnicy mają już po jednej "wpadce" i każda kolejna może oznaczać koniec szans na medal.

O przyczyny tak dużej straty do Bena Ainslie zapytaliśmy Tomasza Rumszewicza:
"Przyczyn tego, że w ostatnich wyścigach Mateusz ma tak dużą stratę do prowadzącego Bena Ainslie, upatrujemy w słabych piątym i szóstym wyścigu. Gdyby wtedy Mateusz nie celował tak mocno w wygraną, tylko skoncentrował się na zajęciu bardzo realnego 5 lub 6 miejsca, to teraz miałby zaledwie 3-7 punktów straty do Anglika i nie miał na koncie nieszczęsnego falstartu. Zupełnie inaczej przebiegałby dzisiejszy wyścig. Mateusz po starcie żeglowałby dalej, nie myśląc nawet o tym, że mógł mieć falstart. Szansa na złoto byłaby wówczas najzupełniej realna. Teraz jednak Mateusz będzie najprawdopodobniej bronił brązu, choć oczywiście innych kolorów medali nie wykluczamy. Tyle, że są mniej prawdopodobne."
Za chwilę kolejne dwa wyścigi w klasie Finn. Już po nich będziemy wiedzieć, czy Mateusz jest w zasięgu złota i srebra, czy już nie. Trzymajmy więc kciuki za naszego reprezentanta!
Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.