Fastnet Race 2015: Ostatni etap przygotowań Monster Project

2015-08-03 14:25 Jacek Siwek
Monster Project, Jacek Siwek
Autor: MAT. PRASOWE

Już 16 sierpnia wystartują jedne z najbardziej prestiżowych regat pełnomorskich - Fastnet Race. Udział w zawodach weźmie z załogą Jacek Siwek. Przeczytajcie o jego ostatnich przygotowaniach do startu.

The Channel Race, 130-milowy ostatni etap przygotowań do najważniejszych regat sezonu już za nami. Było ciekawiej, niż się spodziewaliśmy. Zanosiło się na testowanie nowych żagli 3Di w warunkach lekkich wiatrów i bez szans na nawiązanie (w takich warunkach) równej wali z Open 60 Artemis. Żagle okazały się rewelacyjne. Szczególnie dla tych, którzy pracowali przy kołowrotkach. Różnica w wadze ogromna i tym samym ich stawianie, w porównaniu z żaglami, których używaliśmy wcześniej, było czynnością prawie przyjemną i dużo szybszą.  

Po starcie, zgodnie z przewidywaniami Artemis zaczął nam odjeżdżać i na wysokości the Needles, a więc na wyjściu z cieśniny Solent miał już ¾ mile przewagi. Ale później do głosu doszła, kluczowa na tych wodach, taktyka. My wybraliśmy trasę bliżej brzegu z następującymi co kilkanaście minut zwrotami licząc na nieco szybszy prąd pływowy. Artemis, z tych samych powodów obrał trasę składająca się z tylko dwóch halsów i prowadzącą głębiej w kanał La Manche. Przy prądzie pływowym przekraczającym 5 węzłów wybór trasy ma olbrzymie znaczenie i na znaku zwrotnym mieliśmy ponad ½ mili przewagi. Niestety wtedy wiatr zaczął nieco siadać i, lżejszy od nas o 6 ton, Artemis zaczął zmniejszać stratę. Późnym popołudniem wiatr siadł jeszcze bardziej i było po zawodach. Drugie miejsce i 4 mile straty do Artemisa.

I teraz już za dwa tygodnie, 16 sierpnia, start legendarnego wyścigu Fastnet.  Prawie 400 jachtów pod 25 różnymi banderami i ponad dwa tysiące żeglarzy zapewnią niezapomniane widowisko na starcie i emocje w trakcie tych liczących ponad 600 mil regat. Dla wielu uczestników sam start to spełnienie żeglarskich, a często życiowych marzeń. Dla innych walka o zwycięstwo lub jak najlepsze miejsce. Niestety, tak jak od lat, udział polskich żeglarzy będzie ograniczony do jachtów obcych bander. Ten wyścig to ważne i cenne doświadczenie i warto je zdobyć, ale na jacht pod polska banderą musimy jeszcze poczekać. Mam nadzieję, że niezbyt długo.

A walka będzie bardzo zacięta. Trudno sobie wyobrazić, aby ktoś mógł pokonać obsadzone przez weteranów Pucharu Ameryki i Volvo Ocean Race dwa amerykańskie cuda techniki nautycznej i wytwory niemal nieograniczonych środków finansowych właścicieli; Comanche i Rambler 88, które na początku lipca ukończyły, w tej właśnie kolejności wyścig transatlantycki w odstępie zaledwie 5 godzin, wyprzedzając trzeci w czasie rzeczywistym jacht (Lucky, RP63, również startujący w tegorocznym Fastnet) o ponad dobę, a resztę stawki o prawie tydzień!  

Ale za ich plecami rozegra się fascynująca walka około 20 jachtów, w której trudno przewidzieć wynik. Dwa Volvo Ocean 65 z niedawno zakończonego Volvo Ocean Race (w tym zdobywca trzeciego miejsca Dongfeng) na pewno odegrają znaczącą rolę. 100-stopowy supermaxi Leopard, maxi72 Bella Mente i Momo, Volvo Open 70 III generacji  Camper, nasz Monster Project Volvo Open 70 II generacji i dwa Open 60 też powalczą o czołowe miejsca.  Ale największą niewiadomą będzie aż 15 jachtów klasy IMOCA 60, obsadzonych przez światową czołówkę żeglarstwa oceanicznego. To jednostki bardzo lekkie i bardzo szybkie, a do tego cztery z nich będą wyposażone w nowatorskie hydromiecze, które – jeśli sprawdzą się w praktyce – powinny zdecydowanie poprawić osiągi jachtów. Czasy najlepszych będą zależały oczywiście od wiatru, ale powinny znaleźć się w przedziale 40-55 godzin

Tyle o jednokadłubowcach. Wśród wielokadłubowców sytuacja podobna. Spindrift 2, 40 metrowy trimaran dzierżący obecnie rekord świata w dystansie przebytym w ciągu 24 godzin, raczej nie znajdzie godnego rywala. I to mimo startu tak szybkich, ale jednak nieco mniejszych, jachtów jak; Musandam Oman-Sail, Phaedo 3, Prince de Bretagne, czy też wyposażony w hydroskrzydła Gitana XV. Nie podejmuję się nawet spekulować jaki może być czas najszybszego wielokadłubowca. Wykręcę się tradycyjnym ‘to będzie zależało od wiatru’, ale warto zauważyć, że gdyby Spindrift 2 tarafił na warunki takie, w jakich bił rekord świata to przebycie trasy jubileuszowego wyścigu Fastnet zajęłoby mu niecałe 16 godzin !

I jeszcze o najważniejszych czynnikach, które będą decydować o miejscach na mecie. Jak zawsze jacht, jego walory nautyczne, trym, kompetencje i zgranie załogi, oraz jej odporność na trudy i wytrzymałość. Ale pamiętajmy, że Fastnet to wyścig wymagający także świetnej taktyki. Rozgrywany przy silnych, dochodzących do pięciu węzłów, prądach pływowych, których rozkład nie jest bynajmniej równomierny. Ich niewłaściwe odczytanie i wybranie złej trasy może znacząco zmniejszyć średnią prędkość na trasie . Do tego konieczność podjęcia strategicznej decyzji, z której strony opłynąć dość spory, a zamknięty dla uczestników regat obszar strefy rozgraniczenia ruchu (Traffic Separation System) co przy złym przewidywaniu zmian kierunku wiatru może mieć konsekwencje katastrofalne dla wyniku. Oczywiście na tym poziomie fundamentalne błędy raczej nie będą popełniane, ale nawet te mniejsze, przy bardzo wyrównanej stawce, mogą się okazać decydujące.

Zachęcam do śledzenia regat na żywo tutaj: http://www.rolexfastnetrace.com/Tracking/2015-fleet-tracking.html

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU

Tekst: Jacek Siwek

(na zdjęciach; ja na Monster Project,  Monster Project  klasy Volvo Open 70 surfuje, moje ulubione zdjęcie Monster Project w zeszłorocznym Round Britain and Ireland Race i faworyt wśród jednokadłubowców, o połowę większy i o mniej więcej 15 milionów dolarów droższy, Comanche)

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.