Vendee Globe: tylko raz w historii na starcie stanął polski żeglarz [ZDJĘCIA]

2016-09-29 15:37 Paweł Paterek

Regaty Vendée Globe 2012/13 okazały się bardzo wymagające już od samego początku. Pierwsi zawodnicy zmuszeni byli przerwać rywalizację niedługo po starcie. Niestety w tym gronie znalazł się także pierwszy Polak, który wystartował w tym wyścigu. Zbigniew Gutkowski musiał zrezygnować po jedenastu dniach walki z powodu awarii elektroniki. Polak nie uporał się z awarią autopilota na swoim jachcie „Energa” i zatrzymał się na Teneryfie.

Jesienią 2012 roku ostatnie dni przed startem w Les Sables d’Olonne były wielkim świętem jachtingu. Na keję przy, której czekało dwadzieścia jachtów klasy IMOCA 60 weszło w sumie kilkaset tysięcy fanów żeglarstwa. Codzienne przed Mariną Olona ustawiały się tłumne kolejki by podziwiać uczestników siódmego wyścigu Vendee Globe. W tej flocie dumnie prezentował się po raz pierwszy polski jacht - „Energa” Zbigniewa Gutkowskiego.

Festiwal samotników

Organizatorzy zadbali, aby w Les Sables d’Olonne łatwiej było zrozumieć wyjątkowość samotnego jachtingu oceanicznego. Do francuskiego portu sprowadzono m.in. dwa jachty, które odegrały ogromną rolę w historii zmagań samotników. Przy kei jachtów zabytkowych można było podziwiać łódź „Joshua” należącą niegdyś do Bernarda Moittiesiera. Słynny włóczega Oceanu Południwego wystartował na tym jachcie w pierwszym wokóziemskim wyścigu non stop The Golden Globe w 1968 roku. Rywalizacji nie ukończył, bo uznał, że swobodne żeglowanie jest dla niego dużo ważniejsze niż komercyjny wyścig. Swoją długą eskapadę kontynuował już na swoich zasadach i zakończył rejas na Tahiti.

Jedynym uczestnikiem regat The Golden Globe, który dotrwał do mety był Sir Robin Knox-Johnston na jachcie „Suhaili”. Ta jednostka również cumowała w Les Sables d’Olonne. A człowiek, który pierwszy opłynął na niej samotnie świat bez zawijania do portu z wielką pasją dzielił się uwagami z uczestnikami tegorocznego wyścigu. Chętnych do rozmów było więcej, bo po obleganej kei krążyli również dawni zwycięzcy regat Vendée Globe - Alain Gautier, Vincent Riou i Michel Desjoyeaux.

Spektakularny początek

W dniu startu zainteresowanie publiczności sięgnęło zenitu. Od wczesnych godzin porannych ponad trzysta tysięcy osób zajmowało najdogodniejsze miejsca by żegnać śmiałków ruszających na oceany. Oklasków, okrzyków i wiwatów nie szczędzono także Zbigniewowi Gutkowskiemu. Po raz pierwszy w historii tych regat kanałem portowym na start płynął jacht pod polską banderą. To jeszcze bardziej zagrzewało wytrawną żeglarską publiczność. Termin startu wyznaczono na godzinę 13.02. Dla niektórych problemy zaczęły się dużo wcześniej. Bertrand de Broc podczas manewru odchodzenia od pomostu uszkodził poszycie swojego „Votre Nom Autour Du Monde” i musiał zawrócić do portu. Załatał jednak dziurę i po ponad dwunastu godzinach po planowanym starcie wrócił na trasę wyścigu.

Podczas samego startu także nie zabrakło emocji. Zbigniew Gutkowski tak bardzo rozpędził „Energę”, że rywale nie chcąc zostać z tyłu także pokręcili tempo. Wszystko działo się jednak za szybko i pięć jachtów z polskim na czele znalazło się na falstarcie. Spory udział w całym zamieszaniu miał też prąd morski. W każdym razie trzeba było jeszcze raz przekraczać linię startu. 

Nasze problemy

Niedługo po starcie Zbigniew Gutkowski meldował o kłopotach z elektroniką. Niewłaściwe pracował autopilot. W najmniej oczekiwanym momencie przełączał się na kursy kompasowe zamiast precyzyjne względem wiatru. Zastrzeżenia budziła także praca radaru, bo nie było pewności czy prawidłowo działa system alarmowy. Sterowanie mechanizmem uchylnego kila również pozostawiało wiele do życzenia. Wszystko to powodowało konieczność redukcji powierzchni żagli i obranie bardziej bezpiecznej marszruty, która zmniejszała ryzyko kolizji. Gutek był daleko na zachód od reszty floty Vendee Globe. Coraz bardziej tracił też dystans do rywali. Przy sprzyjającym układzie pogodowym można było jeszcze liczyć na odrobienie strat. Zapał do walki ostudził jednak niekontrolowany zwrot przez rufę. Gutek postawił genakera, bo chciał gonić stawkę. Sterował ręcznie, ale kiedy trzeba było zrzucić wielkie płótno przełączył jacht na sterowanie autopilotem. Urządzenie wkrótce wykonało tzw. chińską rufę. Ogromny żagiel zaplątał się niebezpiecznie wokół sztagu. Wiele pracy kosztowało odplątanie wszystkiego. Niedługo potem zapadła dramatyczna decyzja. Gutek zdał sobie sprawę, że z tak działającą elektroniką nie można żeglować dalej. Na wodach Oceanu Południowego mogłoby to być śmiertelnie niebezpieczne. Zwyciężył zdrowy rozsądek. Była gorycz i łzy.

ZOBACZ TAKŻE: Vendee Globe: kto jest kim w tegorocznej stawce?

Był tym samym koniec regat Vendée Globe dla pierwszego w nich Polaka. Wkrótce potem w wyniku zderzenia z dryfującą pławą z walki wycofał się zwycięzca tego wyścigu z 2004 roku – Vincent Riou. Regaty Vendee Globe 2012/13 od początku zebrały duże żniwo. Siedem rezygnacji w ponad dwa tygodnie. Każdy jednak wiedział, że jest to potwornie trudny wyścig !

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.