Gran Canaria: ostatni port przed skokiem przez Atlantyk

2017-04-14 17:39 Marek Zwierz i Joanna Siemiak

Krzysztof Kolumb wyruszył w swoją pierwszą podróż na początku sierpnia 1492 r. z Palos de la Frontiera w Hiszpanii. Na prawie miesiąc zatrzymał się na Wyspach Kanaryjskich, najpierw w Las Palmas, potem na Gomerze. W ten sposób stał się pierwszym w historii żeglarzem, który na Kanarach przygotowywał swoją flotę do rejsu na Karaiby. Jego śladami idziemy do dziś...

Jak przed niemal 523 laty tak i teraz prawie wszyscy wyruszający śladami Kolumba zatrzymują się czy to w Las Palmas, czy to w innym porcie którejś z sąsiednich wysp. W dodatku Wyspy Kanaryjskie w kilku rankingach ocenione zostały jako miejsce z najlepszym klimatem na świecie. Na pewno warto je poznać i poświęcić im żeglarski urlop.

Dlaczego przedstawiam przede wszystkim Gran Canarię i Las Palmas? Ponieważ jest to największe miasto na Kanarach, a wiadomo, że w takim miejscu najłatwiej załatwić części zapasowe czy zrobić większe zakupy. Tutaj też znajduje się słynne kotwicowisko odwiedzane przez niemal wszystkich oceanicznych włóczęgów.

Porty i mariny dzielą się na prywatne i „państwowe”, należące do gmin i przez nie zarządzane. Te ostatnie są zdecydowanie tańsze. System opłat w Muelle Deportivo w Las Palmas na pierwszy rzut oka może być niezbyt przejrzysty. Składa się z trzech części. Opłata za miejsce postojowe, zależna od powierzchni jachtu (0,1451 euro za m² plus 7 proc. podatku za dzień), podatek portowy (1,824 euro za m²), płatny za każde rozpoczęte 30 dni pobytu, oraz opłata za prąd i wodę (jednorazowo 9,30 euro za przyłączenie i 1,15 euro za każdy dzień plus 7 proc. podatku). Ceny są z marca 2014 r. i chociaż z pewnością uległy „korekcie”, to zasada ich obliczania pozostanie bez zmian.

Kotwicowisko w Las Palmas

...znajduje się bezpośrednio na północ od Muelle Deportivo i jest chronione zewnętrznym falochronem portowym. Jeżeli ma się sprawny bączek lub ponton, to jest ono świetną alternatywą dla mariny. Latem jest ono, niestety, zamykane, ale w tym czasie nikt nie przygotowuje się tam do przepłynięcia Atlantyku. Stojąc na kotwicy, można podpłynąć do pomostu tylko po zaopatrzenie lub drobne naprawy. Te większe naprawy umożliwia samobieżny dźwig o nośności 64 ton. Powinien on zaspokoić potrzeby zdecydowanej większości morskich włóczęgów. Jest też spory slip, na który można wjechać katamaranem i poczekać na odpływ. To też sposób choćby na oczyszczenie kadłuba.

Las Palmas nie jest oczywiście jedynym portem czy kotwicowiskiem w okolicy. Dysponuje jednak najlepszą infrastrukturą zarówno do różnego rodzaju napraw, jak i do zaopatrzenia w długi rejs. Dodatkowo Wyspy Kanaryjskie cieszą się szczególnymi przepisami celnymi, które znacząco wpływają na ceny dostępnych tam produktów życia codziennego, chociaż stwarzają pewne problemy biurokratyczne przy sprowadzaniu części z Europy.

Wyspy Kanaryjskie

...są dobrze skomunikowane ze starym kontynentem. Lotniska łączące z Madrytem, Berlinem, Hamburgiem czy Londynem znajdują się na Gran Canarii, Lanzarote, Teneryfie i Fuertaventurze. Pomiędzy wyspami są bardzo dobre połączenia zarówno lotnicze, jak i promowe. Decydując się odpowiednio wcześnie, można nabyć lot na Kanary za stosunkowo niewielkie pieniądze, a wybór jest spory, dlatego choćby, że wyspy te żyją z turystyki i o turystów dbają. Na przykład ostatnio, po licznych protestach właśnie branży turystycznej, zarzucono plany poszukiwania i wydobywania ropy naftowej na pobliskim szelfie. Słusznie obawiano się złego wpływu ciężkiego przemysłu wydobywczego na środowisko i na postrzeganie tych wysp jako turystycznego raju.

Oczywiście dla żeglarzy najprościej jest dopłynąć na Wyspy Kanaryjskie jachtem. Z Gibraltaru czy południowych wybrzeży Portugalii jest to około 670 mil, a z Lizbony 700. Z pobliskiej Madery raptem 270, a z Azorów 825 mil, natomiast do Wysp Zielonego Przylądka jest 850 mil. Z afrykańskiego wybrzeża, z Casablanki 550 mil, a z Agadiru 300.

Podane dane są tylko przybliżone, ponieważ rozpiętość Kanarów w kierunku wschód – zachód sięga 250 mil i odległości zależą od tego, na którą wyspę chcemy dotrzeć. W każdym razie rejs na Wyspy Kanaryjskie wymaga już żeglugi oceanicznej z wszystkimi jej przyjemnościami, ale także i trudnościami.

Na Gran Canarii

...jest osiem portów i dwa kotwicowiska. W sumie na wszystkich Wyspach Kanaryjskich jest 30 marin, z czego połowa – municypalnych. Do tego dochodzi co najmniej osiem mniej lub bardziej osłoniętych kotwicowisk. Po wyspach można poruszać się autobusami, a ich sieć na głównych trasach jest co najmniej zadowalająca. Niezbyt drogo, jeżeli porówna się kilka ofert, wypada pożyczenie samochodu. W ten sposób można być zupełnie niezależnym.

Na Kanarach warto się zatrzymać. Każda wyspa oferuje coś innego, coś specjalnego. Gran Canaria nazywana jest małym kontynentem. Są tu góry, czasem nawet ośnieżone, są lasy, jest pustynia, a przede wszystkim plaże. W Las Palmas jest ta pierwsza, Playa de Las Canteras, od której zaczęła się sława Wysp Kanaryjskich jeszcze w końcówce XIX w. Jadąc w głąb lądu, natrafiamy na wygasłe kratery wulkanów. Ziemia wulkaniczna ma właściwość magazynowania dość deficytowej tutaj wody deszczowej. Wykorzystuje się tę właściwość i wewnątrz krateru uprawia się plantacje winorośli. Plantację wewnątrz krateru możemy zobaczyć na Pico de Bandama – niezbyt wysokiej górze, z której roztacza się wspaniały widok na północną część wyspy. Najwyższym szczytem na Gran Canarii jest Pico de las Nieves i jego nazwa sugeruje obecność śniegu. Najczęściej jednak pokryty jest tylko mgłami, szczególnie zimą. Południowa część wyspy ma bardziej pustynny charakter. Tam też są najpiękniejsze na Gran Canarii plaże.

Warto oczywiście zobaczyć ogród botaniczny, Jardín Canario w Tafira Alta usytuowany około 7 km od Las Palmas. W ogrodzie zgromadzono endemiczne rośliny kanaryjskie, ale także i te przywiezione zza oceanu. Znajdziemy tam także imponującą kolekcję kaktusów i sporo roślin porastających wyspy, które u nas spotyka się tylko w postawionych na parapecie doniczkach.

Leżące niedaleko Las Palmas miasteczko Arucas składa się głównie z białych domów, nad którymi dominuje czarna katedra zbudowana z wulkanicznego kamienia. Warto pokręcić się po wyspach i samemu szukać urokliwych zakątków, nie chodząc utartymi ścieżkami z przewodników turystycznych. Na przykład charakterystyczną cechą tutejszej architektury są balkony z kanaryjskiej sosny. Każdy jest inny i każdy cieszy oko.

Niemal nie ma wyspy, która nie szczyciłaby się tym, że Krzysztof Kolumb zatrzymał się na niej podczas jednej ze swoich podróży. Ponoć na każdej jest dom, w którym ten wielki odkrywca mieszkał, przygotowując flotę do rejsu na Karaiby. Często te domy nie mają nic wspólnego z oryginałami, a nawet, jak w Las Palmas, nie stoją w tym samym miejscu. Warto jednak tam zajrzeć, bo często możemy w środku znaleźć drobiazgi, które przybliżą nam tamte czasy, historię wielkich odkryć czy historię samych Wysp Kanaryjskich.

Sąsiednia Fuertaventura

...poza tym, że warto tam założyć wycieczkowe buty i wybrać się w góry, ma też niebagatelne znaczenie nawigacyjne. Najwyższy wulkan Pico del Teide ma 3718 metrów wysokości i tworzy, przy przeważających północnych wiatrach, strefę ciszy sięgającą kilkudziesięciu mil w kierunku południowym. Jej ominięcie zaraz po wyruszeniu z Las Palmas może być kluczowe dla czasu przelotu na drugą stronę Atlantyku.

Dla żeglarzy lubiących miejsca związane z historią nawigacji ciekawa jest maleńka, najbardziej na zachód położona wysepka El Hierro. Przez punkt leżący na jej zachodnim krańcu Ptolemeusz przeprowadził około 150 r. naszej ery pierwszy południk zerowy. Wtedy była to granica znanego świata i została przesunięta dalej na zachód dopiero w 1492 r. Ten referencyjny południk używany był oficjalnie do 1884 r., ale w Cesarstwie Austro-Węgierskim mapy odnoszono do niego aż do 1918 r. Teraz na zachodnim brzegu wyspy stoi stosowny obelisk, a w pobliskiej latarni morskiej urządzono małe muzeum.

Nic dziwnego, że w takich okolicznościach przyrody Altantic Rally for Cruisers (ARC) już od blisko trzydziestu lat czuje się znakomicie. Gran Canaria i gmina Las Palmas ściśle współpracują z organizatorami ARC z obopólną korzyścią. Uczestnicy korzystają ze zniżek w marinie, w niektórych sklepach i warsztatach, a miasto ma przychody z podatków. Tylko w 2013 r. żeglarze biorący udział w ARC zostawili w Las Palmas ponad milion euro, co stanowi niebagatelny udział w dochodach wyspiarzy. Załogi udzielają się także w odtwarzaniu drzewostanu wyspy. Od 2010 r. powstaje las ARC, w którym do tej pory posadzono już sporo ponad tysiąc drzew. To była myśl Bernarda Moitessiera – guru morskich włóczęgów, który żyjąc minimalistycznie, sugerował, by zbędne fundusze przeznaczać właśnie na sadzenie drzew.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.