Samoster: Antilą po wodach Holandii, Belgii, Francji i Niemiec

2016-01-19 16:14 Waldemar Paszyński

18 stycznia 2016 roku, zimowy poniedziałek, wieczór w Tawernie Korsarz w Warszawie na Woli, o godz. 19.20 rozpoczęło się spotkanie z Waldemarem Ufnalskim pt. "Antila 22 po wodach wewnętrznych Holandii, Belgii, Francji i Niemiec".

Tym razem jacht ten popłynął bez normalnego masztu pod żaglami. Zmienili go na króciutki - tylko z białym światłem topowym. Ostatniego lata przepłynęli w 65 dni ponad 1000 km, a zwiedzili przy tym bardzo dużo! Spotkanie było właśnie szczegółową relacją z wyprawy, wspomaganą dużą porcją zdjęć i bardzo konkretnych  komentarzy. Tradycyjnie piszę tę notatkę dla nieobecnych, podając informacje, które zapadły mi najmocniej w pamięć z pozycji normalnego słuchacza, jakim jestem na "Spotkaniach Samosterowych".

Zobacz koniecznie: Śródlądziem po Europie: EWĄ3 do Paryża

Jak zawsze na początku powitał wszystkich Andrzej Kurowski i przypomniał kto i po co tu organizuje takie spotkania. Są one dla integracji środowisk żeglarskich w okresie tzw zimowego "bezrejsia", bo nie każdy może popłynąć zimą np. na Karaiby. Ale do Korsarza można przyjechać i posłuchać relacji z czyjegoś rejsu oraz dowiedzieć się jak było, zadać pytania prelegentowi i porozmawiać z innymi żeglarzami. A więc do rzeczy...

Jacht pojechał na lawecie do Francji. Tam za 80 euro został zwodowany dźwigiem. Na wyposażeniu miał silnik Yamaha 9KM i drugi, zapasowy, który na szczęście nie był wcale używany. Zbiorniki na paliwo, kanistry - razem na 70 litrów. Do tego rowery, wyposażenie tradycyjne jachtu z kuchenką gazową. Dwie i pół butli 3kg starczyło na cały rejs z gotowaniem minimum jednego ciepłego posiłku dziennie. Załoga 2-osobowa. Jacht miał 5-dniową autonomiczność, 2 akumulatory bez paneli słonecznych. Trasa bardzo ciekawa - rzekami np. Mozą, Mozelą, Sekwaną, oraz kanałami z niezliczoną ilością śluz. Waldek powiedział, że jak skończyli rejs to oboje z Ewą mieli ich już dość: "Nigdy więcej śluz". Prawie 200 śluzowań, czasem co kilometr, to rzeczywiście sporo. 15-20 razy dziennie, minimum 20 minut, czasem i dłużej. A przy oczekiwaniu na wpłynięcia do komór długości 140m można było za barkami poczekać dużo dłużej...

Pływanie po wodach Niemiec, Belgii, Holandii i Luksemburga było bezpłatne, ale we Francji trzeba wykupić winietę na 1 miesiąc albo cały rok. Opłata roczna 180 euro daje bezpłatne śluzowanie z opieką agenta, bezpłatne postoje, często z WC i prądem, czasem i łazienką. Poza kanałami płynie się też tunelami również z opieką agenta, który przyjeżdża w razie potrzeby od zgłoszenia telefonem w ciągu 20 minut lub nawet 2 godz., zależnie od ilości interwencji jakie ma po drodze. Śluzy obsługuje się samemu - mechanicznie "wajchą" lub pilotem. Wzdłuż kanałów znajdują się ścieżki rowerowe po dawnych ścieżkach holowniczych. Stacje benzynowe są na ogół w bliskim sąsiedztwie szlaków wodnych. Lepiej wcześniej wygooglować sobie i wiedzieć, co i gdzie następnego będzie. Waldek, jako miłośnik kultury francuskiej podzielił się z nami niezliczoną ilością ciekawych faktów historycznych, architektonicznych, kulinarnych i pokazał piękne zdjęcia - tak, jakbyśmy płynęli z nim i Ewą na ekranie LCD.

Zobacz koniecznie: Śródlądziem po Europie: EWĄ3 do Paryża

Zobaczyliśmy np. gdzie podpisano traktat w Maastricht - na pokładzie statku. Byliśmy też w Schengen. Widzieliśmy pomniki saksofonów w mieście w którym wymyślono te instrumenty. Wrażenie robiły zdjęcia katedr i witraży. Widoki wzdłuż brzegów, przyroda i oczywiście winnice - czasem bardzo strome. Ruch turystyczny na wodzie spokojny, ale na szlakach komercyjnych spotyka się naraz po parę jednostek do 20 tys. ton i długości ponad 120 m. Pływanie w dzień od wschodu słońca do godz. 18.00, komercyjni - 2 godz dłużej. Postoje na łonie natury, a w miastach lepiej w portach klubowych, nawet w Paryżu na obrzeżu za 10 euro. Wycieczka rewelacyjna z olbrzymimi walorami poznawczymi. Czasem skok w bok pociągiem i jest się w pięknym mieście na rynku, gdzie gra holenderska orkiestra dęta. Sery, szampan i wino - poza paliwem - obciążały budżet. Płatności kartą Maestro nie zawsze udawały się i gotówka jest konieczna. Widok na Europę z podkładu jachtu otwiera mocno oczy!

Ahoj, Waldek Paszyński

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU

OBSERWUJ NAS NA TWITTERZE

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.