Samoster: Antilą po wodach Holandii, Belgii, Francji i Niemiec
18 stycznia 2016 roku, zimowy poniedziałek, wieczór w Tawernie Korsarz w Warszawie na Woli, o godz. 19.20 rozpoczęło się spotkanie z Waldemarem Ufnalskim pt. "Antila 22 po wodach wewnętrznych Holandii, Belgii, Francji i Niemiec".
Tym razem jacht ten popłynął bez normalnego masztu pod żaglami. Zmienili go na króciutki - tylko z białym światłem topowym. Ostatniego lata przepłynęli w 65 dni ponad 1000 km, a zwiedzili przy tym bardzo dużo! Spotkanie było właśnie szczegółową relacją z wyprawy, wspomaganą dużą porcją zdjęć i bardzo konkretnych komentarzy. Tradycyjnie piszę tę notatkę dla nieobecnych, podając informacje, które zapadły mi najmocniej w pamięć z pozycji normalnego słuchacza, jakim jestem na "Spotkaniach Samosterowych".
Zobacz koniecznie: Śródlądziem po Europie: EWĄ3 do Paryża
Jak zawsze na początku powitał wszystkich Andrzej Kurowski i przypomniał kto i po co tu organizuje takie spotkania. Są one dla integracji środowisk żeglarskich w okresie tzw zimowego "bezrejsia", bo nie każdy może popłynąć zimą np. na Karaiby. Ale do Korsarza można przyjechać i posłuchać relacji z czyjegoś rejsu oraz dowiedzieć się jak było, zadać pytania prelegentowi i porozmawiać z innymi żeglarzami. A więc do rzeczy...
Jacht pojechał na lawecie do Francji. Tam za 80 euro został zwodowany dźwigiem. Na wyposażeniu miał silnik Yamaha 9KM i drugi, zapasowy, który na szczęście nie był wcale używany. Zbiorniki na paliwo, kanistry - razem na 70 litrów. Do tego rowery, wyposażenie tradycyjne jachtu z kuchenką gazową. Dwie i pół butli 3kg starczyło na cały rejs z gotowaniem minimum jednego ciepłego posiłku dziennie. Załoga 2-osobowa. Jacht miał 5-dniową autonomiczność, 2 akumulatory bez paneli słonecznych. Trasa bardzo ciekawa - rzekami np. Mozą, Mozelą, Sekwaną, oraz kanałami z niezliczoną ilością śluz. Waldek powiedział, że jak skończyli rejs to oboje z Ewą mieli ich już dość: "Nigdy więcej śluz". Prawie 200 śluzowań, czasem co kilometr, to rzeczywiście sporo. 15-20 razy dziennie, minimum 20 minut, czasem i dłużej. A przy oczekiwaniu na wpłynięcia do komór długości 140m można było za barkami poczekać dużo dłużej...
Pływanie po wodach Niemiec, Belgii, Holandii i Luksemburga było bezpłatne, ale we Francji trzeba wykupić winietę na 1 miesiąc albo cały rok. Opłata roczna 180 euro daje bezpłatne śluzowanie z opieką agenta, bezpłatne postoje, często z WC i prądem, czasem i łazienką. Poza kanałami płynie się też tunelami również z opieką agenta, który przyjeżdża w razie potrzeby od zgłoszenia telefonem w ciągu 20 minut lub nawet 2 godz., zależnie od ilości interwencji jakie ma po drodze. Śluzy obsługuje się samemu - mechanicznie "wajchą" lub pilotem. Wzdłuż kanałów znajdują się ścieżki rowerowe po dawnych ścieżkach holowniczych. Stacje benzynowe są na ogół w bliskim sąsiedztwie szlaków wodnych. Lepiej wcześniej wygooglować sobie i wiedzieć, co i gdzie następnego będzie. Waldek, jako miłośnik kultury francuskiej podzielił się z nami niezliczoną ilością ciekawych faktów historycznych, architektonicznych, kulinarnych i pokazał piękne zdjęcia - tak, jakbyśmy płynęli z nim i Ewą na ekranie LCD.
Zobacz koniecznie: Śródlądziem po Europie: EWĄ3 do Paryża
Zobaczyliśmy np. gdzie podpisano traktat w Maastricht - na pokładzie statku. Byliśmy też w Schengen. Widzieliśmy pomniki saksofonów w mieście w którym wymyślono te instrumenty. Wrażenie robiły zdjęcia katedr i witraży. Widoki wzdłuż brzegów, przyroda i oczywiście winnice - czasem bardzo strome. Ruch turystyczny na wodzie spokojny, ale na szlakach komercyjnych spotyka się naraz po parę jednostek do 20 tys. ton i długości ponad 120 m. Pływanie w dzień od wschodu słońca do godz. 18.00, komercyjni - 2 godz dłużej. Postoje na łonie natury, a w miastach lepiej w portach klubowych, nawet w Paryżu na obrzeżu za 10 euro. Wycieczka rewelacyjna z olbrzymimi walorami poznawczymi. Czasem skok w bok pociągiem i jest się w pięknym mieście na rynku, gdzie gra holenderska orkiestra dęta. Sery, szampan i wino - poza paliwem - obciążały budżet. Płatności kartą Maestro nie zawsze udawały się i gotówka jest konieczna. Widok na Europę z podkładu jachtu otwiera mocno oczy!
Ahoj, Waldek Paszyński