Dominik Życki z Rio: skrajne emocje w Marina da Gloria. Bez Białeckiej w wyścigu medalowym

2016-08-13 4:30 Dominik Życki
Rio 2016 klasa 49er Przybytek_Kolodzinski
Autor: Sailing Energy / World Sailing

Polscy żeglarze zapewnili nam w piątek mnóstwo emocji na akwenach olimpijskich: sporo radości ale chyba jeszcze więcej rozczarowań. Piotr Myszka utrzymał trzecie miejsce, ale w wyścigu medalowym wystartuje z dwoma rywalami tuż za plecami, bez komfortu przewagi punktowej, który wyrabiał sobie od początku regat. Małgorzata Białecka po trzech słabych wyścigach zakończyła występ na igrzyskach na 14 miejscu. Świetnie natomiast popłynęły Agnieszka Skrzypulec i Irmina Mrózek Gliszczynska w klasie 470, niemal równie dobrze Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński w klasie 49er. Niestety - znów średnio radził sobie Kacper Ziemiński na Laserze. Oto co powiedzieli nam polscy zawodnicy po zakończeniu wyścigów:

Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński bardzo udanie rozpoczęli swoje drugie igrzyska w klasie 49er, zajmując drugie miejsce w pierwszym wyścigu. W drugim jednak początkowo płynęli dokładnie na końcu stawki.

– Panowie, rewelacyjne otwarcie, 2 m. w pierwszym wyścigu, ale co działo się w drugim? Widzieliśmy was w pewnym momencie na ostatnim 20 miejscu? Potem zaczęliście szybko odrabiać, no ale ten początek...
Łukasz Przybytek:
zgadza się, źle odczytaliśmy pierwszą zmianę wiatru, która przyszła tuż po starcie, i praktycznie 10 sekund po sygnale byliśmy już na końcu stawki. Na dodatek popłynęliśmy w prawą stronę, po której wiatr okazał się znacznie słabszy. Na boje wpływaliśmy faktycznie ostatni... Jednak wiedzieliśmy, że wyścig ma trzy okrążenia a my musimy walczyć o każde miejsce, bo w tych warunkach każdy jeden punkt będzie się liczył. Nie poddaliśmy się ani na chwilę i dojechaliśmy do mety na niezłym w tej sytuacji 13 miejscu. Dużo załóg wyprzedziliśmy po drodze i jesteśmy w sumie zadowoleni z tego wyścigu - nie odpuściliśmy po pierwszej boi, nie załamaliśmy rąk, walczyliśmy do końca. Podsumowując: pierwszy wyścig super, z drugiego jesteśmy w miarę zadowoleni.

– W jaki sposób odrabialiście te miejsca? Na czym zyskaliście najwięcej?
Paweł Kołodziński: To następowało stopniowo. Pomogła nam w tym dłuższa trasa - trzy okrążenia to dość czasu, żeby odrobić straty. Dobrze zaczęliśmy odnajdywać się też na zmianach wiatru i tak miejsce po miejscu odzyskiwaliśmy stracone pozycje.

– Dobrze czujecie te zmiany wiatru na akwenie? Pływaliście dziś na najtrudniejszej trasie z najbardziej zmiennym wiatrem - na "Głowie Cukru".
Łukasz Przybytek: Mieliśmy dzisiaj 5 halsówek, a tylko w jednej się pomyliliśmy. Straciliśmy wtedy akurat bardzo dużo, ale w pozostałych halsówkach zawsze zyskiwaliśmy pozycje. Czujemy się więc tu dobrze i pewnie. Atakowaliśmy miejsce po miejscu i w 1 biegu dopłynęliśmy drudzy do mety.

– Ten zmienny wiatr sprawił kłopot nawet aktualnym jeszcze mistrzom olimpijskim - załodze Australijskiej. Nie pływają tu w czołówce póki co. Ale mimo to na prowadzeniu są... faworyci, czyli znakomici Nowozelandczycy, z dwoma zwycięstwami...
Paweł Kołodziński: Peter i Blair mieli w obydwu wyścigach znakomity start, a to bardzo pomaga w wygrywaniu wyścigów. Pierwszy prowadzili praktycznie od początku, w drugim wyszli na prowadzenie na pierwszym kursie z wiatrem. Pływają bardzo szybko, co udowodnili przez ostatnie 4 lata. Ale w pierwszym wyścigi odrabialiśmy dystans do nich, więc t onie jest tak, że są niepokonani. Też popełniają błędy.

– W pierwszym wyścigu o mało ich nie dogoniliście przed metą!
Łukasz Przybytek: oni też są do pokonania! Dlatego będziemy walczyć w kolejnych wyścigach dalej, mam nadzieję że co najmniej tak dobrze jak dzisiaj.

 

Piotr Myszka miał dziś wyścigi na oceanie, w bardzo trudnych warunkach, przy ponaddwuipółmetrowej fali. Przez dwie godziny zawodnicy czekali na wiatr, bez możliwości powrotu na brzeg. Potem jednak wiatr się pojawił i deskarze ruszyli na start. Jak sobie Piotr poradził w tych warunkach?

Piotr Myszka: To był bardzo ciężki i mało pomyślny dla mnie dzień. Zaliczyłem dwa bardzo słabe starty, trochę zabrakło w nich koncentracji i szczęścia. W dwóch pierwszych wyścigach musiałem walczyć bardzo mocno tylko po to, by odrobić ogromne straty w początku. Dawałem z siebie wszystko, żeby odzyskać stracone miejsca. W konsekwencji kosztowało mnie to bardzo dużo energii i w trzecim wyścigu, po bardzo dobrym starcie zabrakło mi jej do utrzymania się w czołówce. Byłem kompletnie wyczerpany więc i tak cieszę się, że i tak skończyło się tak a nie inaczej.

Te dwa dni przede mną do medal race pozwolą mi się zregenerować i walczyć w niedzielę o trzecie miejsce. Okazało się, że jestem trzeci, z 2 punktami przewagi nad kolejnym zawodnikiem. wierze w to, że niedzielę powalczę i obronię to miejsce.

Pierwsze i drugie miejsce już "odpłynęło", wspaniale żeglował Dorian, niewiele słabiej Nick. Narobili dzięki temu taką przewagę, że wystarczy im jej do zdobycia medali. W wyścigu medalowym muszą wystartować jedynie dla formalności. W praktyce zostaje więc już tylko to trzecie miejsce, o które będę walczył z Grekiem i Francuzem. Będę walczył, będę starał się pojechać ten wyścig jak najlepiej. Ciężko będzie pilnować ich obu na raz, więc taktyką będzie taka, by pożeglować "swój" wyścig o jak najwyższa pozycję, kontrolując całą grupę. Trzeba więc dobrze wystartować i od razu być z przodu na czystym wietrze i od razu kontrolować całą grupę i jak najlepiej dojechać do mety. Cel będzie taki, żeby wygrać ten medal race, żeby nie było żadnych niejasności - i tak też będę przygotowywał się mentalnie na ten ostatni wyścig igrzysk.

– Skąd dwa, czy nawet trzy starty nieudane  pod rząd? Do tej pory startowałeś bardzo dobrze w tych regatach?
Piotr Myszka: Dwa starty - jeden spóźniłem, a w drugim wpłynąłem w "tratwę" zawodników, którzy zbili się na starcie. Wybrałem start na lewym halsie, a ta tratwa ludzi na prawym halsie powstała tuż przede mną. Dorian i Chińczyk też "odpalili" ze startu na lewym ale im udało się przepłynąć przed tą tratwą w ostatniej sekundze. Ja trafiłem najgorzej jak można, bo nie zdążyłem przed tratwą, musiałem ją ominąć, a tych sześciu zawodników którzy ją utworzyli, praktycznie stało w miejscu. Potem było nadrabianie, miałem niezłą prędkość, ale kosztowało mnie to mnóstwo pracy. Po dwóch źle rozpoczętych wyścigach byłem tak wykończony, że w tym trzecim nie byłem w stanie nawiązać równej walki. Unikałem więc walki jeden na jeden, wybierałem jazdę po kornerach, na dwa halse, co miało wg mnie większy sens i przynosiło odpowiednie efekty - nadrabiałem stopniowo stracone miejsca.

 

Małgorzata Białecka nie zdołała zakwalifikować się do wyścigu medalowego i zakończyła zmagania olimpijskie na 14 miejscu. Oto jak ocenia swój występ tuz po zejściu z wody:

Małgorzata Białecka: Na pewno liczyłam na dużo więcej. To moje najgorsze regaty od dwóch lat. Myślę, ze jest sporo spraw, nad którymi należy się zastanowić. na pewno przygotowanie do tych regat nie było takie, jak sobie wymarzyłam: przyplątały się rożne choroby, sprawa statecznika też nas zaskoczyła. Wszystko to razem sprawiło, że regaty nie poszły zupełnie po mojej myśli. Co było jednak główną przyczyną? Nie było chyba jednej - było wiele mniejszych i musimy je teraz precyzyjnie określić.

 

Wyniki klas z udziałem Polaków (pdf):

RSX Mężczyzn

RSX Kobiet

49er

470 Kobiet

Laser

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.