07/2014: Waldemar Heflich - felieton "Ojciec Wirgiliusz i jego dzieci"

2014-07-11 15:42 Waldemar Heflich
Waldemar Heflich felieton
Autor: archiwum "Żagli" Waldemar Heflich, redaktor naczelny miesięcznika "Żagle"

Od dziesiątek lat mamy w polskim sporcie wielkich trenerów i okresy spektakularnych sukcesów ich zawodników. Trenerzy ci zasługiwali wówczas na zaszczytne miano – ojca sukcesu!

Feliks „Papa” Stamm był legendą za życia. Siedmiokrotnie uczestniczył jako trener reprezentacji w igrzyskach olimpijskich. Pierwszy raz w 1936 r. w Berlinie, a ostatni w 1968 r. w Meksyku. Wychował dziesiątki wspaniałych bokserów, którzy w tamtych czasach należeli do najlepszych na świecie. Medalistami olimpijskimi, mistrzami Europy, bohaterami słynnych drużynowych pojedynków międzynarodowych byli: Zygmunt Chychła, Kazimierz Paździor, Jerzy Kulej, Jan Szczepański, Józef Grudzień, Marian Kasprzyk, Aleksy Antkiewicz, Zbigniew Pietrzykowski, Leszek Drogosz, Tadeusz Walasek, Jerzy Adamski i Artur Olech. Feliks Stamm zasłużył jak nikt inny na miano ojca sukcesów polskiego boksu.

O cudownych dzieciach mówiono za sprawą osiągnięć zawodników Janosa Keveya. Ten doskonały znawca szermierki został w październiku 1947 r. trenerem reprezentacji Polski w szabli i doprowadził swoich podopiecznych do tytułów mistrzów świata, Europy i medali olimpijskich. Wojciech Zabłocki, Jerzy Pawłowski i Jerzy Twardokens to tylko niektórzy z najzdolniejszych w grupie słynnego Węgra. Sukcesy naszych szermierzy trwały bardzo długo, a kolejne medale olimpijskie i tytuły mistrzowskie były następstwem świetnie funkcjonującej polskiej szkoły szermierczej, której ojcem był Janos Kevey.

Także piłka nożna miała złoty okres. Trener Kazimierz Górski z grupą swoich Orłów wywalczył złoty i srebrny medal olimpijski na igrzyskach w Monachium 1972 i Montrealu 1976 oraz w kapitalnym stylu zdobył 3. miejsce na mistrzostwach świata w RFN w 1974 r. W plebiscycie „Piłki Nożnej” Pan Kazimierz został uznany za najlepszego polskiego trenera XX w. Jego słynne powiedzonka i przypowiastki weszły do codziennego języka Polaków.
 
Na szczególną uwagę zasługuje legendarny Wunderteam. Takim mianem określano polską reprezentację lekkoatletyczną w latach 1956 – 1966. Jej zawodnicy stali się bohaterami dla całego powojennego pokolenia, zwłaszcza dzięki spektakularnym zwycięstwom w międzypaństwowych meczach z Niemcami i z USA na Stadionie X-lecia w obecności 100 tysięcy widzów. Wunderteam stanowiła grupa około 300 lekkoatletów. Zdobywali dziesiątki medali imprez najwyższej rangi z igrzyskami olimpijskimi włącznie. Do najwybitniejszych należeli: Zdzisław Krzyszkowiak (3000 m z przeszkodami), Edmund Piątkowski (dysk), Józef Szmidt (trójskok), Jerzy Chromik (3000 m z przeszkodami), Janusz Sidło (oszczep), Tadeusz Rut (młot), Barbara Janiszewska (200 m), Jan Werner (400 m), Andrzej Badeński (400 m), Zbigniew Makomaski (800 m). Twórcą tej cudownej drużyny i ojcem jej sukcesów był Jan Mulak, wspaniały trener i niezwykle barwny człowiek.

Dziś możemy być dumni z naszych żeglarzy, którzy nawiązują do wspaniałych tradycji polskiego sportu. Z sukcesów, które osiąga duża grupa zawodników stworzona i prowadzona przez wybitnego trenera i jego zespół. Od końca lat 90. na czele polskiego windsurfingu olimpijskiego stoi Paweł Kowalski. Niezwykle utalentowany człowiek, wybitny trener, który jak nikt inny potrafi stworzyć wzajemnie wspierający się team, wpoić umiejętności i ukształtować charaktery przyszłych medalistów olimpijskich, mistrzów świata i Europy. Prowadził polskich deskarzy na igrzyskach w Sydney 2000, Atenach 2004, Pekinie 2008 i Londynie 2012. Jego zawodnicy zawsze należeli do grona faworytów. Medale olimpijskie zdobył w Weymouth, gdzie na trzecim stopniu podium mogliśmy oglądać  Zosię Noceti-Klepacką i Przemysława Miarczyńskiego. Trudno zliczyć wszystkie sukcesy jego zawodników. Obok medali olimpijskich na szczególne wyróżnienie zasługują tytuły mistrzowskie Piotra Myszki.

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU

Dziś zespół Pawła Kowalskiego, wspieranego przez liczną grupę współpracowników z Cezariuszem Piórczykiem na czele, należy do najmocniejszych teamów na świecie. Seniorzy i najlepsi juniorzy co roku stają na podium mistrzostw świata i Europy. Wygrywają prestiżowe regaty zaliczane do Pucharu Świata i EUROSAF. Duma nas rozpiera, gdy jak ostatnio w holenderskim Medemblik w Delta Lloyd Regatta wszystkie miejsca na podium wśród panów i pań zajęli zawodnicy Pawła Kowalskiego. Dziś śmiało możemy powiedzieć, że legendarny „Kowal” dołączył tym samym do grona znakomitych trenerów określanych jako „medal maker”. Ukraińcy i Australijczycy za wzór stawiają tu Wiktora Kowalenko, którego zawodnicy seryjnie zdobywają złote medale olimpijskie w klasie 470. Brytyjczycy mają Davida Howletta współtworzącego wielkie sukcesy Bena Ainslie, Iaina Percy’ego i Andrewa Simpsona. W historii polskiego żeglarstwa na zaszczytne miano Ojca Sukcesów zasłużył trener Paweł Kowalski. A ponieważ grono zdolnych polskich deskarzy jest coraz liczniejsze, śmiało możemy zadedykować mu życzeniowo znany wierszyk:

Ojciec Wirgiliusz/Uczył dzieci swoje,
A miał ich wszystkich/Sto dwadzieścia troje…

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.