06/2013: Waldemar Heflich - felieton "Czas to pieniądz"

2013-07-03 19:16 Waldemar Heflich
_
Autor: archiwum "Żagli"

Wyścig Vendée Globe wygenerował 738 godzin programu telewizyjnego na całym świecie. Rekordy na trasie i rekordy oglądalności przełożyły się na zysk, czyli czas to pieniądz...

Amerykanin William Ingraham Koch zasłynął w środowisku żeglarskim, gdy w 1992 r. w San Diego zdobył Puchar Ameryki. Miliarder, zakochany w jachtingu, przeprowadził wspaniałą kampanię zakończoną zwycięstwem w finale jachtu „America3” nad włoskim „Il Moro di Venezia”. Zdobycie America’s Cup kosztowało go fortunę, ale jak stwierdził po zwycięstwie, warto było ją wydać, by choć przez chwilę mieć w rękach bezcenny Srebrny Dzbanek. Bill Koch jak przystało na ekscentrycznego bogacza ma wiele zainteresowań. Ostatnio było o nim głośno za sprawą odszkodowania, jakie otrzymał po udowodnieniu oszustwa firmie, od której zakupił na aukcji 2700 butelek starego wina, o łącznej wartości prawie 3,7 mln dolarów. Żeglarz, kolekcjoner win, postanowił zatrudnić eksperta, żeby ten zweryfikował nabytek. Okazało się, że nie wszystko jest w porządku. Wątpliwości dotyczyły Château Pétrus z 1921 r., które – jak podaje amerykański „Forbes” – warte było około 29 tys. dolarów. W sumie zatrudniony przez Kocha ekspert poddał w wątpliwość autentyczność 108 butelek, za które sąd orzekł odszkodowanie w wysokości 335 tys. dolarów. Sprawa trwała kilka lat, a swój finał znalazła w kwietniu w sądzie w Nowym Jorku. W przypadku wina Château Pétrus oszustwo polegało na odkorkowaniu, ulepszeniu smaku i koloru rocznika z 1957 r., przelaniu do odpowiedniej butelki i ponownym zakorkowaniu. Zasądzone odszkodowanie nie wystarczyło miliarderowi. Po ogłoszeniu wyroku Koch zgłosił roszczenie za straty moralne... i dostał 12 mln dolarów! Jak widać, koneser wina i uznany żeglarz doskonale wie, że czas to pieniądz. 36 lat leżakowania trunku i kilka sekund na mecie wyścigu robią różnice warte miliony…

W czasie ostatniego wyścigu Vendée Globe rekordy sypały się jak z rogu obfitości. Zwycięzca François Gabrat opłynął świat w czasie 78 dni, 2 godz. i 16 min, to oczywiście nowy rekord trasy. Po drodze poprawione zostały także najlepsze wyniki dobowej żeglugi oraz czasy pokonywania odcinków z Les Sables d’Olonne do Przylądka Dobrej Nadziei i przylądka Leeuwin. Różnica na mecie między ostatnim żeglarzem Alessandrem Di Benedetto a zwycięzcą wynosiła tylko 26 dni i to także jest rekordem wyścigu. Emocje związane z kapitalną walką na trasie zamieniły się na niezwykły sukces w mediach. Napisano 14 000 artykułów, przygotowano 12 500 materiałów radiowych i 31 000 telewizyjnych. Według Kantar Sport wydarzenie to miało między listopadem zeszłego a lutym tego roku aż 6000 UBM (Media Impact Unit). To jest więcej niż Tour de France (4200 UBM) i Roland Garros (2500 UBM). Wartość reklamy, tylko we Francji, wyniosła około 180 milionów euro. Pomimo mniejszej liczby jachtów biorących udział w wyścigu (wystartowało 20, ukończyło 11, wycofał się także Zbyszek Gutkowski „Energa”) oglądalność strony internetowej regat biła wszelkie rekordy. Odwiedziło ją 56 milionów osób, zanotowano 286 milionów wejść na stronę. Aż 4,2 miliona widziało w Internecie relacje bezpośrednie ze startu i mety regat oraz codziennych połączeń z zawodnikami. Pobrano 300 000 aplikacji na mobilne urządzenia iPhone, iPad i Android, które pozwalały śledzić wyścig. W wirtualnych regatach Vendée Globe wystartowało 486 000 zawodników! To 45-procentowy wzrost w porównaniu z wyścigiem rozegranym w latach 2008/2009. Na starcie i na mecie żeglarzy witało około 300 000 widzów. W ciągu trzech miesięcy wioskę Vendée Globe w Les Sables d’Olonne odwiedziło 1,8 mln gości. Aż 65 nadawców i cztery agencje prasowe przekazały informacje do ponad 190 krajów, które trafiły do 2,3 miliarda domów! W sumie wyścig Vendée Globe wygenerował 738 godzin programu telewizyjnego na całym świecie. Rekordy na trasie i rekordy oglądalności przełożyły się na zysk, czyli czas to pieniądz…

Aż 108 lat temu Charlie Barr i załoga szkunera „Atlantic” ustanowili rekord przejścia Atlantyku z nowego do starego świata (12 dni). W 75 lat później poprawił go Eric Tabarly na trimaranie „Paul Ricard” (10 dni). Teraz Joyonator, czyli nieustraszony Francis Joyon,  rekordzista samotnej żeglugi non stop dookoła świata (57 dni), szykuje się do rejsu przez Północny Atlantyk. Od 15 maja czekać będzie  w Nowym Jorku na odpowiednie warunki do ataku na rekord w samotnym rejsie od latarniowca Ambrose do latarni morskiej na przylądku Lizard. Francuz chce zdobyć tak zwanego oceanicznego Wielkiego Szlema. Ma już na swoim koncie rekord dobowej żeglugi. Maksitrimaran „IDEC” pokonał w ciągu 24 godzin 668 mil ze średnią 27,83 w, a ostatnio poprawił rekord przejścia Atlantyku ze wschodu na zachód z Cadiz do San Salwador  – Columbus Route, którą przepłynął w 8 dni i 16 godzin. Na prezentacji ambitnego projektu, która odbyła się w Paryżu, byli poprzedni rekordziści: Bruno Peyron, Florence Arthaud, Laurent Bourgnon i Thomas Coville. Wszyscy podkreślali trudność tej trasy i wielki prestiż rekordu przejścia Północnego Atlantyku. Joyon musi teraz popłynąć ze średnią 21 węzłów w czasie poniżej 5 dni i 19 godzin, by poprawić rekord Thomasa Coville’a z 2008 r. Francis Joyon i jego sponsorzy z firmy IDEC doskonale wiedzą, że także w tym przypadku – czas to pieniądz!

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.