03/2013: Waldemar Heflich - felieton "Strategicznie strategiczni"

2013-04-03 15:48 Waldemar Heflich/Archiwum "Żagli"
_
Autor: archiwum "Żagli"

Nawet najwięksi żeglarze nie wyobrażają sobie chyba życia bez rekordów. Nieważne, jaka jest ich sportowa wartość, ważne, że podejmuje się walkę i można chodzić w glorii rekordzisty...

Wielu żeglarzy ustalając strategie swoich działań, często stawia na bicie rekordów. Rekordy zawsze są medialne, stanowią mocne argumenty w poszukiwaniu i zaspokajaniu ambicji sponsorów oraz ułatwiają zdobycie popularności. Nawet najwięksi żeglarze nie wyobrażają sobie chyba życia bez rekordów. Nieważne, jaka jest ich sportowa wartość, ważne, że podejmuje się walkę i można chodzić w glorii rekordzisty...

Kapitan Roman Paszke, jeden z najsłynniejszych żeglarzy świata i najodważniejszy człowiek, jakiego zna redaktor Piotr Kraśko, trzykrotnie próbował ustanowić nowy rekord wokółziemskiej trasy pod wiatr i prąd. Katamaran „Gemini 3" dwukrotnie dotarł w okolice przylądka Horn. Raz pokonała go awaria, innym razem górą było zmęczenie sternika i silny wiatr. Kapitan Zbigniew „Gutek" Gutkowski, który po awarii samosteru wycofał się z regat Vendée Globe, po krótkiej przerwie wyruszył po rekord z Las Palmas na Gwadelupę. Wraz z trzyosobową załogą walczył dzielnie, jednak rekordu nie poprawił! W dalszym ciągu rekordzistą tej trasy, w kategorii łódek wielokadłubowych, jest Roman Paszke i katamaran „Gemini 3". „Gutek" ma na pocieszenie „czas odniesienia", to znaczy mniej więcej tyle, że ma najlepszy czas dla jachtów jednokadłubowych o długości do 60 stóp. Kapitan łódki „Energa" w swojej strategii na ten sezon ma jeszcze zaplanowany atak na kolejny rekord. Tym razem niezwykle trudny i prestiżowy na trasie z Nowego Jorku od Ambrose Light do przylądka Lizard. W ubiegłym roku ustanowił go Alex Thomson (na jachcie „Hugo Boss" Open 60), który pokonał samotnie Atlantyk w 8 dni i 21 godzin. Poprawienie tego wyniku będzie bardzo trudnym sprawdzianem umiejętności żeglarskich naszego sternika i możliwości jachtu. Walka z czasem staje się pomału naszą specjalnością i to we wszystkich kategoriach. Strategię pokonania północnego Pacyfiku opracował wioślarz Romuald Koperski, który wypłynie w czerwcu, aby zdobyć Błękitną Wstęgę Wioślarstwa Oceanicznego Pacyfiku w kategorii: Pacyfik West to East Solo, czyli odbyć rejs łodzią wiosłową, samotnie, bez pomocy z zewnątrz, pomiędzy japońskim portem Choshi a wybrzeżem Ameryki Północnej. Wszystko zgodnie z regułami ustalonymi przez The Ocean Rowing Society. Szczęśliwcy, którzy mają już rekord na swoim koncie, mogą być dumni z wpisu na strony World Sailing Speed Record Council. Ostatnim, któremu powiodła się rekordowa strategia, był François Gabrat, zwycięzca Vendée Globe, który opłynął świat w 78 dni, 2 godziny, 16 minut i 40 sekund!

Stadion Narodowy, znany doskonale z meczów naszej reprezentacji podczas piłkarskich mistrzostw Europy oraz zapamiętany jako jedyny w swoim rodzaju basen pływacki przed meczem z Anglią, był świadkiem niecodziennego wydarzenia. Na spotkaniu z dziennikarzami minister sportu Joanna Mucha oświadczyła: „Dnia 29 stycznia 2013 r. w polskim sporcie skończył się komunizm". Dodała także, że „Związki sportowe muszą odzwyczaić się od otrzymywania środków finansowych na obecnych zasadach. Finansowanie będzie przeznaczone na wyraźnie i ściśle określone zadania i po spełnieniu określonych warunków". Ministerstwo podjęło stosowne kroki i zamierza teraz wspierać tylko te sporty, które dają największe szanse na medale olimpijskie i mają najlepsze plany rozwoju. Dziewięć dyscyplin uznanych zostało za strategiczne – kajakarstwo, kolarstwo, lekkoatletyka, narciarstwo, pływanie, podnoszenie ciężarów, wioślarstwo, zapasy i żeglarstwo. Te związki sportowe utrzymają ministerialne finansowanie na dotychczasowym poziomie, z wyjątkiem lekkoatletyki, kajakarstwa i wioślarstwa, których budżety zostaną zmniejszone o 10 proc. Zupełnie inaczej traktowane będą sporty nieolimpijskie, takie jak choćby wrotkarstwo, kendo, płetwonurkowanie, korfball, skiboby, radioorientacja czy psie zaprzęgi, które w tym roku dostaną dotację na poziomie 50 proc. ubiegłorocznej, a od 2014 r. przestaną być finansowane przez ministerstwo. Pozostałe związki sportów olimpijskich muszą się liczyć z redukcją od 20 do 30 proc. środków z budżetu. Fundusze ministerialne na sport wyczynowy będą w tym roku na podobnym poziomie jak w ubiegłym, to jest około 175 mln złotych. Zmiany są rewolucyjne, ale nie wpłyną jednak na zwiększenie ilości pieniędzy na poszczególne dyscypliny. Tak jak herbata nie stanie się słodsza od mieszania... Nadal więc aktualne jest pytanie, czy polski sport będzie potrafił realizować zaawansowane projekty sponsorskie?! W żeglarstwie mamy na to kilka dobrych przykładów, choćby współpraca z Hestią, PGE i Kredyt Bankiem. Potrzeba nam jeszcze kilku innych sponsorów i kolejnego nowoczesnego projektu, który pomógłby zrealizować przygotowania do Rio 2016 oraz stworzyłby perspektywę na kolejne igrzyska.

Nowy system finansowania to część wielkiej strategii dotyczącej przyszłości polskiego sportu. Sytuacja żeglarstwa olimpijskiego zaliczonego do grupy sportów strategicznych jest tym samym strategicznie strategiczna...

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.