Mateusz Kusznierewicz o wywiadach z (niektórymi) żeglarzami: Pitu, pitu

2014-11-03 12:59 Mateusz Kusznierewicz
Mateusz Kusznierewicz
Autor: FOT. DARIUSZ URBANOWICZ/ŻAGLE Mateusz Kusznierewicz

Tytuł mojego felietonu może być dla wielu niezrozumiały. Dla niektórych może być nawet nie na miejscu. Proszę zatem o wyrozumiałość i cierpliwość. Po przeczytaniu tej lektury zrozumiecie, do czego zmierzam i co miałem na myśli, używając takich słów.

Sezon żeglarski w Polsce i w Europie zbliża się ku końcowi. Mamy za sobą bardzo udane lato. Było dużo słońca i wiatru. Odbyło się wiele regat i imprez żeglarskich. Sam, niestety, niewiele z tego skorzystałem. Taki rok... Wybrałem inne zajęcia. Skupiłem się na pracy zawodowej. Skończyły się wyjazdy na regaty, treningi. Może kiedyś wrócę do tego. Może za rok, może za dwa lata…

Tymczasem obserwuję zmagania moich kolegów i koleżanek na odległość. Zza biurka śledzę rezultaty regat zarówno tych mniejszych, jak i najważniejszych. Cyferki na tablicy wyników niewiele oddają, co tak naprawdę dzieje się na wodzie. Dlatego, jak tylko mam czas, staram się przeczytać lub posłuchać wywiadów z zawodnikami, których śledzę i których karierą jestem zainteresowany. Jest ich wielu! Większość z nich znam osobiście. Nie są to tylko Polacy. Do tego grona należą mistrzowie świata i medaliści olimpijscy, ale również wschodzące gwiazdy polskiego i światowego formatu. Mam oko na pojawiające się talenty. Z ciekawością patrzę, co ich wyróżnia i co cechuje. Do niczego mi to nie służy! Ot, tak, obserwuję sobie...

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU

Po zakończonych we wrześniu w hiszpańskim Santander mistrzostwach świata klas olimpijskich zwróciła moją uwagę znacząca różnica w wypowiedziach różnych zawodników podsumowujących swój występ. Odniosę się tu do relacji na żywo w Internecie oraz do artykułu przygotowanego przez red. Pawła Paterka, który – będąc w Hiszpanii – miał możliwość śledzenia i rozmawiania z naszymi zawodnikami. Paweł spisał to wszystko i umieścił dzień po zakończeniu regat na portalu zagle.com.pl. Chwilę przed przeczytaniem tego artykułu obejrzałem w Internecie kilka wyścigów medalowych i posłuchałem wywiadów z różnymi zawodnikami. Nie tylko tymi, którzy ostatecznie zdobyli medale, ale również wysłuchałem uważnie tych, którym nie poszło.
Różnica była kolosalna. Przepraszam, może powinienem być bardziej delikatny, ale dlaczego miałbym coś ukrywać? Może to, co napiszę komuś się przyda?

Otóż bardzo podobało mi się, jak większość doświadczonych zawodników podkreślało w swoich podsumowaniach, że była to najważniejsza impreza, do której się przygotowywali. Byli skupieni na wyniku i zdobyciu olimpijskiej kwalifikacji.


Nikt z nich nie powiedział – i to pozwolę sobie podkreślić – czego mu zabrakło w przygotowaniach do tego startu. Jako powodu swojego niepowodzenia nie wymieniali braku szczęścia czy trudnych warunków. Australijczyk, który w klasie 49er zdobył brązowy medal, mówił, jak każdy dzień na treningu pozwalał mu zdobyć pewność siebie i spokój wewnętrzny. Pomimo że trenował w trudnych warunkach. Często sam. Tak naprawdę to mało który z wysłuchanych przeze mnie zawodników na cokolwiek się uskarżał. Na coś lub kogoś próbował zwalić winę.

Natomiast w wypowiedziach niektórych z naszych reprezentantów nie potrafiłem znaleźć wytłumaczenia, dlaczego osiągnęli taki, a nie inny rezultat. Powołuję się teraz zaledwie na te dwa lub trzy wywiady i artykuły, które przeczytałem, ale w każdym z nich było to samo. Masło maślane, albo jak to w dzisiejszych czasach młodzież zwykła mawiać „pitu, pitu”. Mało konkretów. Za mało – jak dla mnie!

Przeczytaj artykuł Pawła Paterka po MŚ w Santander

W dzisiejszych czasach każdy ma dobre warunki do treningu oraz dostęp do dobrego sprzętu. Tym, co cechuje i odróżnia dobrych od słabych jest moim zdaniem sfera mentalna. Nastawienie, sposób myślenia, hierarchia oraz umiejętność odróżniania spraw ważnych od mało ważnych jest kluczowym czynnikiem w sporcie. Skupienie się na osiągnięciu celu i realizacja własnego, a nie czyjegoś planu może przynieść dobre efekty. Piszę to z przekonaniem, bo to było i nadal jest moją i innych największą siłą.

W wywołanym wcześniej artykule Pawła Paterka na koniec każdej z wypowiedzi było nawiązanie do kolejnych mistrzostw, wyciągnięcia wniosków i deklaracja chęci do ciężkiej pracy i dalszej walki. Tym pozytywnym akcentem pozwolę sobie zakończyć i z nadzieją będę wyczekiwał lepszych wyników naszych żeglarzy.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.