Jachty Niezwykłe: SO FONG – jak to dziewczyna...

2016-06-06 0:50 Jerzy Klawiński
Jachty niezwykłe: SO FONG – jak to dziewczyna...
Autor: Carlo Borlenghi

Anglicy piszą o jachtach i łodziach per „she”, czyli „ona”, a jak wiadomo – „ona” bywa zmienna. Pewnie dlatego tłumacze nie mogą się zdecydować, czy „So Fong” znaczy po chińsku dokładnie „piękna dziewczyna” czy „wszystko, co piękne w kobiecie”...

Ten wspaniały szkuner o ciemnoniebieskim kadłubie powstał przed drugą wojną (1937 r.) w Hongkongu. Zaprojektowany przez konstruktorów z legendarnej firmy Sparkman & Stephens jacht ma 83 stopy długości (27 m) i po wodowaniu żeglował po ciepłych morzach południowo-wschodniej Azji. Fama głosi, że już po wojnie został użyty w „tajnej misji” amerykańskiego senatora i wysłany do wietnamskiego portu Haifong, gdzie ponoć leżał uszkodzony niemiecki U-boot, który zapuścił się na te wody. Niestety – załogę aresztowano, a jacht - skonfiskowano...

Przeczytaj również: Jachty niezwykłe: BONA FIDE, czyli w dobrej wierze

Jak to naprawdę było, dokładnie chyba nie wie nikt; ostatecznie w latach 80. wypatrzył jego maszty, sterczące w zaułku hajfońskiego portu pewien Brytyjczyk i – pomimo fatalnego stanu jednostki i typowych dla tamtego regionu trudności urzędowych – kupił go i jak mógł wyremontował. Miał plany biznesowe: chciał go czarterować turystom na rzece Sajgon. Ale tu zderzył się ze ścianą trudności, zwłaszcza, gdy po odmowie miejscowych władz chciał „wyemigrować” szkunerem do Hongkongu. Jednostki omal nie znacjonalizowano ponownie!

Jeśli jest „piękna dziewczyna”, to musi być i romantyczna przygoda! Właściciel „So Fong” udając, że musi dokonać remontu silnika, stanął jachtem w porcie Sajgon, u ujścia rzeki do Morza Południowochińskiego, a potem – pod grozą zatopienia jachtu i aresztowania przez wietnamskich pograniczników – zwiał co sił w żaglach i na „zepsutym” silniku do Hongkongu właśnie!

Potem, w wyniku kolejnych zrządzeń losu, śliczny szkuner dotarł na wody Morza Śródziemnego. Tu startuje w regatach i często wygrywa - np. w latach 2006 – 2007 zwyciężał w swojej klasie w prestiżowych Les Violes de St. Tropez. Jest też chętnie czarterowany. Nic dziwnego, bo „ona” to wyjątkowo piękna „dziewczyna”. Wiadomo – już śp. szantymen Lucjusz Kowalczyk śpiewał:

I cała w żaglach, jak w białej sukience,
Jak piękny ptak, który zapiera w piersi dech...
Chwyciłem mocno ster w obie ręce
I żeglowałem zasłuchany w fali śpiew...

Jerzy Klawiński

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU

OBSERWUJ NAS NA TWITTERZE

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.